Dziennikarz TVN Kamil Durczok zapowiada złożenie pozwu przeciwko Rafałowi Ziemkiewiczowi, za naruszenie dóbr osobistych. Publicysta w jednym ze swoich felietonów napisał, że Durczok pojawił się na wizji „urżnięty”.
Przyczyną całego zamieszania jest felieton Rafała Ziemkiewicza opublikowany na łamach „Galicyjskiego Tygodnika Informacyjnego TEMI”. W tekście Ziemkiewicz przypomina sytuacje, kiedy tłum dziennikarzy gonił za Ludwikiem Dornem, jak dziennikarze w sejmie traktowali posłankę Kruk oraz jak piętnowali zachowanie posła, który będąc pod wpływem alkoholu chciał wsiąść do cudzego samochodu. Publicysta zauważa, że jeżeli któryś z polityków jest „niedysponowany”, wówczas dziennikarze od razu to wykorzystują, jednak gdy „niedysponowany” jest dziennikarz, wszystko wygląda zgoła inaczej.
„Kiedy na wizji pojawił się urżnięty Kamil Durczok − cisza. Ani słowa komentarza. Filmik z występem dziwnie rozradowanego i bełkoczącego prezentera umieścił ktoś w Internecie, skąd zaraz został usunięty na żądanie TVN, by, jak to zwykle w takich sytuacjach, pojawić się na nowo w dziesiątkach innych miejsc. Ale w branżowych mediach, na konkurencyjnych kanałach, w prasie − absolutna cisza. Mało tego. W samym TVN 24 dwa dni później, zapując, przypadkiem zobaczyłem niechcący jak w „Szkle kontaktowym” redaktor Miecugow z zaproszonym gościnnie redaktorem Iwaszkiewiczem używają sobie, tradycyjnie, jak na łysej kobyle, na pośle Dornie, przypominając jego nieco już zapomniane „zmęczenie” w Sejmie.
I tu mi się otworzył w kieszeni scyzoryk. Powinna jednak istnieć jakaś miara bezczelności i hipokryzji, zwłaszcza, gdy cechują one środowisko tak wpływowe jak dziennikarze. Innych za to samo krzyżujemy, wyszydzamy miesiącami, poniżamy − ale gdy trafi na jednego z „naszych”, to przysłowiowa morda w kubeł, czyli, jak to się mówi w języku naszych (tj. większości mediów w Polsce) właścicieli, maul halten.” - napisał Rafał Ziemkiewicz w felietonie, który tak bardzo rozzłościł Kamila Durczoka.
Fragment „Faktów po Faktach” bardzo szybko trafił do internetu i równie szybko zaczął być blokowany przez TVN w związku z naruszeniem praw autorskich. Internauci jednak nie dają za wygraną. Film nadal można znaleźć w sieci choćby na popularnym serwisie
YouTube.
W rozmowie z portalem Niezależna.pl Rafał Ziemkiewicz zastanawia się, czy ostra reakcja TVN na jego felieton nie jest w znacznej mierze spowodowana tym, że w tekście zwrócił uwagę osobom odpowiedzialnym za wpuszczenie Durczoka na wizję.
- Każdy Polak, który ma ma dostęp do internetu mógł zobaczyć w jakim stanie Kamil Durczok występował na antenie. Jeżeli teraz ma on zamiar tłumaczyć, że jego zachowanie przed kamerą było spowodowane przeciążeniem goleni prawej, jakimś egzotycznym wirusem grypy lub naturalnymi metodami, to nie wróżę mu uzyskania wiarygodności w oczach opinii publicznej. W tej sytuacji, każdy rozsądny człowiek raczej siedziałby cicho. Jeśli natomiast chodzi o mój felieton, to uważam, że i tak traktował on Kamila Durczoka dosyć wyrozumiale. W tekście napiętnowane zostały osoby, które pozwoliły, aby prezenter telewizyjny występował w takim stanie na wizji i być może to właśnie jest powód tak ostrej reakcji na mój tekst. Ludziom z TVN nie spodobało się najwyraźniej, że w felietonie napiętnowałem to środowisko, i zwróciłem uwagę na proces rozkładu firmy. - tłumaczy w rozmowie z portalem Niezależna.pl Rafał Ziemkiewicz.
Cały felieton Rafała Ziemkiewicza można przeczytać na
blog.rp.pl oraz na stronie
temi.pl.
Źródło:
pł