– Musimy być gotowi na atak w nocy. Dlatego spędzę ją z moimi chłopcami na pozycji – mówi dowódca Batalionu Karpacka Sicz o pseudonimie „Kum”. Jednostka dowodzona przez „Kuma” była początkowo batalionem ochotniczym, lecz teraz przekształcono ją w odrębną kompanię, wchodzącą w skład 93. brygady.
Rozklekotanym samochodem jedzie sześć osób. Przeciążone auto ślizga się i trzęsie na oblodzonych wybojach, ale wszyscy chcą przywitać Nowy Rok na pozycjach pod donieckim lotniskiem – najsławniejszym przyczółku obrony armii ukraińskiej, który jest teraz w rękach separatystów z samozwańczej Donieckiej Republiki Ludowej. Pozycje Karpackiej Siczy to labirynt okopów i schronów wykopanych na dwóch poddonieckich wzgórzach. Od ruin lotniska dzieli je 700 metrów.

fot. Monika Andruszewska
Żołnierze wspinają się na górę po oblodzonych stopniach z desek. Jest minus 18 stopni. – Mam nadzieję, że myszy zamarzną. Żaden kot nie chce z nami mieszkać w okopie, więc myszy jest strasznie dużo i nie możemy sobie z tą plagą poradzić. Obliczyłem, że z dwóch myszy po roku robi się sto czterdzieści. Tak szybko się mnożą – mówi szczupły chłopak z zachodniej Ukrainy. To Tiger, który wczoraj skończył 21 lat. Urodziny spędził na pozycji. – Koledzy zaśpiewali mi „sto lat”. Trochę szkoda, że tu prawie nie ma zasięgu telefonicznego, nikt ze znajomych ze studiów nie mógł się do mnie dodzwonić z życzeniami. A może wcale nie dzwonili? – zastanawia się.
Dziad, starszy wojak w okularach, na froncie jest od lipca 2014. Został ciężko ranny zeszłej zimy. Gdy ojciec był w szpitalu, na front dołączył jego syn, Czarnota. – Zamieniliśmy się wartami. Zawsze musi na froncie być jakiś mężczyzna z naszej rodziny – mówi teraz Dziad. Czarnota został ranny dwa tygodnie temu. Pocisk z karabinu maszynowego przeszedł przez klatkę piersiową na wylot i roztrzaskał mu łopatkę. Dziad wrócił na pozycje.

fot. Monika Andruszewska
Przed godz. 23.00 żołnierze zaczynają się denerwować. W Donieckiej Republice Ludowej czas płynie według zegara moskiewskiego, więc separatyści świętują Nowy Rok o godzinę wcześniej niż Ukraińcy. Wspinają się na ścianę okopu, by obserwować co się dzieje.
Spektakl zaczyna się o jedenastej w nocy – kiedy w centrum Doniecka w niebo wznoszą się wielobarwne fajerwerki, z poddonieckich miejscowości Żaba, Spartak i z terminalu portu lotniczego, zaczyna się ostrzał w stronę ukraińskich pozycji. Kaskady czerwonych i białych świateł pocisków z granatników i wyrzutni rakietowych ZAU przecinają się z promieniami fajerwerków.
– Czy to nie głupie, że tak tu stoimy i patrzymy? – pyta nieśmiało Tiger, najwyraźniej wyrażając chęć powrotu do bezpiecznego okopu. Jego koledzy wpatrują się w nocne niebo jak zahipnotyzowani, zupełnie nie zważając na to, że obserwowane przez nich komety z hukiem spadają na pozycjach kilometr dalej niosąc śmierć.
Po trzydziestu minutach ostrzał na chwilę cichnie, by znów rozpocząć się o północy. Ktoś puszcza hymn Ukrainy przez krótkofalówkę odbierającą sygnał ze wszystkich ukraińskich pozycji w okolicy. Żołnierze stoją w milczeniu. Po hymnie przekazują sobie symboliczne życzenia: – Chłopcy, zwycięstwa! Obyśmy za rok spotkali się w innych warunkach.
– Za rok zaproszę wszystkich na moją daczę na Krymie – żartuje starszy brunet. Żartują też, że w Kijowie pije się szampana, zaś im pozostaje wznieść symboliczny toast z kanapek z pasztetem i majonezem zamiast masła.

fot. Monika Andruszewska
Dziad dowiaduje się przez Facebooka w telefonie, że Putin, Merkel, Hollande i Poroszenko zdecydowali się na przedłużenie porozumień mińskich. Na żołnierzach nie robi to większego wrażenia. – A co to ma za znaczenie? Jaka to dla nas różnica, czy trwają porozumienia mińskie, czy nie, skoro tu i tak strzelają? W ciągu ostatniego tygodnia, od środy do środy, w naszym batalionie było sześciu rannych i jeden zabity. Ten chłopak, który zginął, miał osiemnaście lat – mówi.
Po chwili dyskusję o porozumieniach mińskich przerywa czyjeś nawoływanie przez krótkofalówkę: – Medycy, medycy potrzebni na pozycję „Kopalnia”. Mamy rannego. Dziad uśmiecha się ponuro: – O, jest już pierwsza ofiara nowego zawieszenia broni.
"Wciąż giną ludzie, a porozumienia mińskie zostały rozstrzelane przy pomocy artylerii rosyjskiej. Stowarzyszenie Pokolenie zbiera pieniądze na ciepłe ubrania i opatrunki potrzebne do opatrywania rannych rannych. Wspomóżcie nas. Chłopaki w armii ukraińskiej walczą w koszmarnych warunkach – w piwnicach, rozpadających się domach, okopach między ruinami. Sytuacja humanitarna jest tragiczna. Brakuje w zasadzie wszystkiego. Sytuacja jasno wskazuje, że to Rosja jest agresorem, a nasz sąsiad, Ukraina, tylko się broni. Ochotnicy walczący na froncie liczą tylko na Polskę. Uważają, że walczą za wolną Ukrainę i wolną Polskę.
Nie zostawiajmy ich samych. Pomóżmy im!"
Adres do przelewu zatytułowanego "termobielizna"
Stowarzyszenie Pokolenie
ul. Drzymały 9/4
40-059 Katowice
Numer konta: ING Bank Śląski 89105012141000002319853707
Przelew zagraniczny:
Stowarzyszenie Pokolenie
ul. Drzymały 9/4
40-059 Katowice
Numer konta:
SWIFT/BIC: INGBPLPW
IBAN: PL89105012141000002319853707