Dwóch współpracowników Bronisława Komorowskiego, miesiąc przed opuszczeniem przez niego urzędu, podpisało z Kancelarią Prezydenta korzystne umowy na wynajem mieszkań. Za lokale o powierzchni odpowiednio 103 i 79 mkw. w centrum Warszawy płacą "grosze" - ujawniła na początku października "Gazeta Polska Codziennie".
Jeden z nich, Sławomir Rybicki podpisał umowę, mimo, że w oświadczeniu majątkowym ma wpisane nieruchomości na kwotę 3 mln złotych. Jak wynika z dokumentów, to właśnie Marek Czarnecki, którego finansową gratyfikację opisuje dziś "SE" - podpisywał z ministrami umowy.

Sami Komorowscy na umowie z Kancelarią Prezydenta, jaką podpisali na odchodnym - mogą zarobić nawet pół miliona złotych. Za jego rządów Kancelaria podpisała z nim umowę wynajmu 140-mieszkania mieszkania w Warszawie na okres 12 miesięcy. Również na wyjątkowo korzystnych warunkach.
CZYTAJ WIĘCEJ: Komorowski może zarobić nawet pół miliona. Złoty interes byłego prezydenta
Okazuje się, że podpisujący te umowy - dyrektor Centrum Obsługi Kancelarii Prezydenta na odchodne również został nagrodzony. Dostał: pensję za sierpień (24 tys. zł), pieniądze za okres wypowiedzenia w wysokości sześciokrotności miesięcznego wynagrodzenia (144 tys. zł.) i jakby tego było mało w terminie do 29 lutego 2016 roku powinna zostać wypłacona odprawa pieniężna w wysokości trzykrotności wynagrodzenia miesięcznego oraz w wysokości dwumiesięcznego wynagrodzenia (razem ok. 120 tys. zł). Łączna kwota, jakie na pożegnanie dostanie Czarnecki, to ponad 280 tys. zł.