Wyszukiwanie

Wpisz co najmniej 3 znaki i wciśnij lupę
Reklama
Polska

Chcieli skończyć z hazardem, a kroi się nowa afera. Spór o miliony od znanego bukmachera

Król słowackiego hazardu rości sobie prawo do części udziałów w największej firmie bukmacherskiej w Polsce. Domaga się wielomilionowego odszkodowania m.in.

Autor: Piotr Nisztor

Król słowackiego hazardu rości sobie prawo do części udziałów w największej firmie bukmacherskiej w Polsce. Domaga się wielomilionowego odszkodowania m.in. od żony jednego z najbogatszych Polaków.

Star-Typ Sport (STS) to największa firma bukmacherska w Polsce. Jest sponsorem Lecha Poznań i partnerem Polskiego Związku Piłki Nożnej. W ok. 400 punktach STS w całym kraju, a także przez specjalny portal spółki można obstawić nie tylko wyniki meczów piłki nożnej (kilkadziesiąt lig z całego świata), siatkówki czy koszykówki, ale także m.in. walki bokserskie i pojedynki tenisowe.

Spółkę kontroluje rodzina śląskiego biznesmena Zbigniewa Juroszka. Jego nazwisko można znaleźć na liście najbogatszych Polaków tygodnika „Wprost”. Został tam w 2015 r. (wraz z rodziną) sklasyfikowany na 42. miejscu z łącznym majątkiem szacowanym na 720 mln zł.

Roszczenia do części udziałów w STS ma jednak 74-letni Otto Berger, król słowackiego hazardu. – Zbudowałem tę spółkę od zera, a potem zostałem z niej wyrzucony – przekonuje. Obecnie przed Sądem Okręgowym w Katowicach toczy się proces, jaki słowacki biznesmen wytoczył Urszuli Juroszek (żonie Zbigniewa Juroszka), która formalnie widniała jako wspólnik STS. Prawnicy Bergera starają się udowodnić, że w 1999 r. przekazali jej swoje udziały w powiernictwo, a potem nigdy ich nie przejęli. Z tego tytułu domagają się wielomilionowego odszkodowania. – Szacujemy, że jest to ok. 30 mln zł – mówi adwokat Miroslav Šperka, reprezentujący interesy Bergera oraz związanych z nim spółek.

Sprawa toczy się od 2012 r. Strona słowacka przegrała w I instancji, ale sąd II instancji uchylił wyrok i polecił ponowne przeprowadzenie sprawy.

O spór ze Słowakami zapytaliśmy Zbigniewa Juroszka. W otrzymanej odpowiedzi czytamy m.in., że „pytania dotyczą zwykłego sporu cywilnego na linii dwóch osób fizycznych, który nie ma żadnego znaczenia dla funkcjonowania firmy [STS]”.

Tymczasem Berger przekonuje, że bez niego STS nigdy by nie powstał. Do wejścia w spółkę bukmacherską w Polsce przekonał go Zbigniew Ludwik, który został formalnie jej współudziałowcem, a potem prezesem. W efekcie podmioty związane ze Słowakiem nie tylko dały jej know-how, ale także przez pierwsze lata działalności wspierały finansowo jej rozwój. Berger wskazuje, że od samego początku, czyli od powstania w 1997 r., STS nieformalnie posiadał część udziałów. Oficjalnie ani on, ani związane z nim podmioty nie mogły być właścicielami bukmachera, bo zabraniały tego przepisy. Berger miał przejąć udziały, gdy będzie to zgodne z prawem. Tak się jednak nie stało. Oprócz tego po kilku latach funkcjonowania STS odkrył, że został oszukany przez Ludwika. Pieniądze, które słowacki biznesmen wraz ze współpracownikami przekazywał mu na rozwój firmy, przynajmniej w części, nigdy w tym celu nie zostały użyte.

O sprawie powiadomił więc prokuraturę. W marcu 2014 r. sąd w Rybniku skazał byłego prezesa STS za przywłaszczenie równowartości ok. 1,3 mln zł na dwa lata więzienia w zawieszeniu na pięć. Wyrok był prawomocny. Dziś Ludwik nie ma już nic wspólnego z STS. Pytany o całą sprawę, przekonuje, że jest niewinny. Podkreśla, że będzie się starał o kasację wyroku.
 

Reklama

Autor: Piotr Nisztor

Źródło: Gazeta Polska Codziennie
Reklama