„Polska armia woli kupować odzież w Chinach niż w Polsce” – to hasło, które w ostatnim czasie często pojawiało się w mediach, wywołując wiele kontrowersji i wątpliwości. Wszystko przez dwa intratne przetargi na dostawę mundurów polowych zorganizowane przez Ministerstwo Obrony Narodowej. Obydwa wygrała zarejestrowana na warszawskim Mokotowie firma Unifeq Europe. Udziały w tej spółce posiadają rodzina Kowalików (90 proc.) i chińska spółka specjalizująca się w szyciu mundurów (10 proc.). Dodatkowo Unifeq nie ukrywa, że cała produkcja odbywa się w Chinach. Konkurencja twierdzi, że właśnie dzięki temu firma ta mogła zaoferować MON owi najniższe ceny i wygrać przetargi.
– podkreśla w rozmowie z „Codzienną” Piotr Kowalik, prezes Unifeq. Podkreśla, że jego spółka zaczęła sprzedawać poszczególne towary dla polskiej armii taniej niż dotychczasowi dostawcy.Jakość naszych produktów spełniała kryteria stawiane przez MON. Posiadamy międzynarodowe certyfikaty jakości. Płacimy podatki w Polsce. Szacujemy, że w tym roku na podstawie podpisanych kontraktów, zarówno w kraju, jak i za granicą, będzie to ponad 1,3 mln zł
Reklama
– podkreśla.Przykładowo dzięki nam cena śpiworów spadła z 330 zł netto na 230 zł netto, a mundurów z 219 zł netto na 188 zł netto. To konkretne oszczędności dla wojska liczone w milionach złotych rocznie. Lokowanie naszej produkcji w Chinach wykorzystywane jest jako element czarnego PR u przez konkurencję, a przecież także inne firmy dostarczające polskiej armii odzież szyją ją poza granicami Polski, np. w Bangladeszu czy na Bałkanach. Większość z nich stara się jednak to ukrywać
Nasi rozmówcy pracujący w Rejonowych Przedstawicielstwach Wojskowych, odpowiedzialnych za odbiór odzieży dla wojska, przyznają, że docierają do nich sygnały o takich praktykach.
– mówi jeden z naszych informatorów.Trudno jest to jednak udowodnić. Często prawdziwy podzleceniodawca w krajach spoza Unii Europejskiej jest ukrywany. A wyprodukowany przez niego towar jest potem mieszany z tym uszytym w Polsce
Co na to resort obrony? MON przekonuje, że „jest w stanie stwierdzić, gdzie i ile mundurów zostało wyprodukowanych”. Z mundurów polowych zamawianych w 2015 r. dla polskiej armii w 20 proc. produkcja wyrobów gotowych ulokowana jest poza granicami kraju. Jednocześnie jednak MON zaznacza, że żąda tylko wskazania przez wykonawcę, czy zamierza powierzyć realizację części lub całości zamówienia podwykonawcom. W praktyce produkcja może więc być lokowana w dowolnym miejscu, a resort nie musi o tym wiedzieć.
Cały tekst w dzisiejszej „Gazecie Polskiej Codziennie”.