Wyszukiwanie

Wpisz co najmniej 3 znaki i wciśnij lupę
Reklama
Polska

​Wojna o kontrakty na mundury. Kto ma ubierać polską armię?

Warszawska firma, która od lat regularnie dostarcza elementy odzieży dla szwedzkiej armii, teraz walczy o intratne kontrakty na mundury dla wojska austriackiego i niemieckiego.

Autor: Piotr Nisztor

Warszawska firma, która od lat regularnie dostarcza elementy odzieży dla szwedzkiej armii, teraz walczy o intratne kontrakty na mundury dla wojska austriackiego i niemieckiego. W kraju jest jednak na cenzurowanym, bo swoje wyroby szyje w Chinach – pisze dziś „Gazeta Polska Codziennie”.

„Polska armia woli kupować odzież w Chinach niż w Polsce” – to hasło, które w ostatnim czasie często pojawiało się w mediach, wywołując wiele kontrowersji i wątpliwości. Wszystko przez dwa intratne przetargi na dostawę mundurów polowych zorganizowane przez Ministerstwo Obrony Narodowej. Obydwa wygrała zarejestrowana na warszawskim Mokotowie firma Unifeq Europe. Udziały w tej spółce posiadają rodzina Kowalików (90 proc.) i chińska spółka specjalizująca się w szyciu mundurów (10 proc.). Dodatkowo Unifeq nie ukrywa, że cała produkcja odbywa się w Chinach. Konkurencja twierdzi, że właśnie dzięki temu firma ta mogła zaoferować MON owi najniższe ceny i wygrać przetargi.

Jakość naszych produktów spełniała kryteria stawiane przez MON. Posiadamy międzynarodowe certyfikaty jakości. Płacimy podatki w Polsce. Szacujemy, że w tym roku na podstawie podpisanych kontraktów, zarówno w kraju, jak i za granicą, będzie to ponad 1,3 mln zł

Reklama
– podkreśla w rozmowie z „Codzienną” Piotr Kowalik, prezes Unifeq. Podkreśla, że jego spółka zaczęła sprzedawać poszczególne towary dla polskiej armii taniej niż dotychczasowi dostawcy.

Przykładowo dzięki nam cena śpiworów spadła z 330 zł netto na 230 zł netto, a mundurów z 219 zł netto na 188 zł netto. To konkretne oszczędności dla wojska liczone w milionach złotych rocznie. Lokowanie naszej produkcji w Chinach wykorzystywane jest jako element czarnego PR u przez konkurencję, a przecież także inne firmy dostarczające polskiej armii odzież szyją ją poza granicami Polski, np. w Bangladeszu czy na Bałkanach. Większość z nich stara się jednak to ukrywać

– podkreśla.

Nasi rozmówcy pracujący w Rejonowych Przedstawicielstwach Wojskowych, odpowiedzialnych za odbiór odzieży dla wojska, przyznają, że docierają do nich sygnały o takich praktykach.

Trudno jest to jednak udowodnić. Często prawdziwy podzleceniodawca w krajach spoza Unii Europejskiej jest ukrywany. A wyprodukowany przez niego towar jest potem mieszany z tym uszytym w Polsce

– mówi jeden z naszych informatorów.

Co na to resort obrony? MON przekonuje, że „jest w stanie stwierdzić, gdzie i ile mundurów zostało wyprodukowanych”. Z mundurów polowych zamawianych w 2015 r. dla polskiej armii w 20 proc. produkcja wyrobów gotowych ulokowana jest poza granicami kraju. Jednocześnie jednak MON zaznacza, że żąda tylko wskazania przez wykonawcę, czy zamierza powierzyć realizację części lub całości zamówienia podwykonawcom. W praktyce produkcja może więc być lokowana w dowolnym miejscu, a resort nie musi o tym wiedzieć.
 
Cały tekst w dzisiejszej „Gazecie Polskiej Codziennie”.

Autor: Piotr Nisztor

Źródło: Gazeta Polska Codziennie
Reklama