Nieznane dotychczas fakty z afery podsłuchowej podaje dzisiejsza "Gazeta Wyborcza", która pisze, że do spotkania ówczesnego premiera z biznesmenem doszło w pierwszej połowie 2014 r. w willi premiera przy ul. Parkowej w Warszawie.
Skąd ta wiedza?
" (...) w tajnych aktach śledztwa podsłuchowego jest notatka służb specjalnych, z której wynika, że rozmowa została nagrana. Jej zapis oferują osoby dysponujące nielegalnymi podsłuchami, które w latach 2013-14 zakładali kelnerzy dwóch warszawskich restauracji - Sowa & Przyjaciele oraz Amber Room. Notatka jest w jednym z czterech tomów niejawnych materiałów śledztwa w sprawie afery z lata 2014 r." - czytamy na wyborcza.pl
Fakt odbycia takiej rozmowy nie jest przez nikogo negowany, nawet przez Pawła Grasia, który przyznaje, że dotyczyła "inwestycji na Ukrainie i trwała około godziny".
Ale fundamentalne pytanie - kto mógł założyć podsłuch w rządowej willi? Bo rozmówcy gazety zaprzeczają, aby catering zapewniała zewnętrzna firma. Pomimo to "Wyborcza" twierdzi, że "byli funkcjonariusze tajnych służb oferowali dostęp do zapisu nagrania rozmowy premiera i 700 godzin innych nielegalnych podsłuchów".
"Określani są oni jako "grupa wiedeńska". Nazwa bierze się stąd, że oferują kupno tych nagrań, a odsłuchy fragmentów odbywają się w Wiedniu. W notatce padają dwa nazwiska byłych oficerów ABW, którzy są w tej sprawie pośrednikami" - twierdzą autorzy tekstu.
Prokuratura, CBA, ABW odmawiają udzielenia szczegółowych informacji o rewelacjach dotyczących nagrania rozmowy Tuska z Kulczykiem.
Reklama