Od 19 lat polskie drużyny nie potrafią awansować do fazy grupowej Ligi Mistrzów. Jest to prawdziwy rekord, gdyż żaden inny kraj, którego drużyna zasmakowała gry w piłkarskiej elicie, nie miała tak długiej przerwy. Szansę na przerwanie żenującej passy ma obecny mistrz Polski Lech Poznań. Jednak na drodze do kolejnej, ostatniej już rundy eliminacyjnej przed fazą grupową stoi przeciwnik wysokiej klasy – FC Basel. Był to najtrudniejszy rywal, na jakiego Lech mógł trafić na tym etapie rozgrywek, co jednak nie powinno być dla poznaniaków wymówką, ale dodatkową motywacją.
Nie ulega wątpliwości, że Basel to drużyna, z którą trzeba się liczyć. Szwajcarzy konsekwentnie budują sukces klubu, opierając go głównie na znakomitej akademii. Spośród wychowanków sprzedanych za imponujące kwoty można wymienić choćby zawodnika FC Barcelony Ivana Rakiticia czy też Xerdana Shaquiriego i Granita Xhakę, którzy zdobyli uznanie na europejskich boiskach. W dodatku włodarze FC Basel zawsze potrafili znaleźć odpowiednie zastępstwo za odchodzące gwiazdy, więc drużyna nigdy nie pozostawała osłabiona na dłużej.
Mimo klasy rywala, nie ma jednak powodu do pesymizmu. Lech ma za sobą świetny sezon, udało się mu zdobyć mistrzostwo oraz superpuchar. Ekipa Macieja Skorży utrzymała swoje gwiazdy, a także wzmocniła się takimi zawodnikami, jak Dariusz Dudka, Marcin Robak czy też gracz niemieckiej młodzieżówki Denis Thomalla. Mistrzowie Polski pewnie pokonali także poprzedniego rywala w Lidze Mistrzów FK Sarajewo. Na krajowym podwórku Lech też prezentuje się dobrze. Wprawdzie zaliczył porażkę w meczu inauguracyjnym z Pogonią Szczecin, jednak w następnym spotkaniu dał radę pokonać Lechię Gdańsk dzięki bramce nowego członka drużyny Marcina Robaka. Na uwagę bardziej niż sama bramka zasługuje iście kataloński sposób, w jaki poznaniacy rozegrali piłkę, zanim przekroczyła linię bramkową. Jeżeli piłkarze Lecha będą dzisiaj konstruowali akcje w podobny sposób, to sukces będzie blisko. Zwłaszcza biorąc pod uwagę to, że Marek Suchy i Walter Samuel, którzy strzegą dostępu do szwajcarskiej bramki, wirtuozami nie są.
Cały tekst w "Gazecie Polskiej Codziennie"
Reklama