Członkowie oświatowej Solidarności wchodzą w spór zbiorowy z pracodawcami, a nauczyciele zrzeszeni w ZNP protestują na ulicach. Wszyscy domagają się waloryzacji płac oraz poprawy warunków pracy. Walczą również o sprawy innych pracowników szkolnych.
Do protestujących na ulicach Warszawy nauczycieli wyszła minister edukacji Joanna Kluzik-Rostkowska. Powiedziała, że nie ma pieniędzy na podniesienie wynagrodzeń.
W marszu w stolicy bierze udział ok. 20 tys. osób.
Nauczyciele żądają 9-procentowej podwyżki. –
Chodzi o waloryzację, która pokryje inflację i uwzględni średni wzrost płac w kraju – wyjaśnia Ryszard Proksa, przewodniczący Krajowej Sekcji Oświaty i Wychowania NSZZ „Solidarność”. Przypomina, że realne zarobki nauczycieli znajdują się na poziomie z 2007 r.
– Ministerstwo Edukacji twierdzi, że nominalne płace w oświacie wzrosły o 30 proc. To prawda, ale w tym samym czasie średnie zarobki w kraju wzrosły o 50 proc. A to oznacza, że realnie nauczyciele spadli w tabeli płac – mówi Proksa.
Zaprzecza informacjom kolportowanym przez MEN, jakoby średnia płaca w oświacie wynosiła niemal 5 tys. zł.
Według związków jest ona o ponad 1 tys. zł niższa, bo resort wlicza do średniej płacy m.in. zasiłki pogrzebowe, odprawy emerytalne i nagrody dla dyrektorów. W ocenie szefa oświatowej „S” nauczyciele są najniżej zarabiającą grupą spośród osób z wyższym wykształceniem.
Solidarność wchodzi w spór zbiorowy z pracodawcami, czyli z dyrektorami szkół. Domaga się podwyżek oraz poprawy warunków pracy. –
Nauczyciele są chyba jedyną grupą zawodową w budżetówce, która musi do pracy przychodzić z własnymi pomocami i przyborami. Ponadto w większości placówek nie mają miejsc do pracy po lekcjach – wylicza Proksa.
fot. Marcin Pegaz/Gazeta Polska
fot. Marcin Pegaz/Gazeta Polska
fot. Marcin Pegaz/Gazeta Polska
fot. Marcin Pegaz/Gazeta Polska
Źródło: niezalezna.pl,Gazeta Polska Codziennie
Wojciech Kamiński,wg