Pierwsza część pt. „Resortowe dzieci. Media” sprzedała się w nakładzie 150 tys. egzemplarzy. Pierwotny nakład książki wyniósł 10 tys. egzemplarzy i został wyczerpany w pierwszych dniach po premierze, a publikacja znalazła się na 1. miejscu bestsellerów sprzedaży w sieci Empik i Merlin.pl. W wydawnictwie Fronda krótko po premierze książki (grudzień 2013 r.) urywały się telefony od księgarń. Firma musiała zamawiać kolejne dodruki, które znikały z półek błyskawicznie. Dodruków było aż siedem. Później telefony urywały się w sprawie spotkań promocyjnych, które odbywały się nie tylko w Polsce, ale również w Wielkiej Brytanii, Irlandii, Niemczech i Danii. Książka budziła duże zainteresowanie i znalazła chłonny rynek również w USA i Kanadzie.
Publikacja wywołała prawdziwą burzę w środowisku dziennikarskim, bo to właśnie jego przedstawicieli dotyczyła. Dowodziła bowiem, że dziennikarze mediów mainstreamowych mieli łatwą ścieżkę kariery dzięki umocowanym w PRL-owskim systemie rodzicom i znajomym. Choć książka, podobnie jak druga część o służbach, oparta jest na niekwestionowanych dokumentach, dziennikarze próbowali publikację ośmieszyć, a ich autorów obrazić. Konrad Piasecki z TVN‑u i RMF FM pisał, że jest to nagromadzenie bzdur i śmiesznych oskarżeń. Katarzyna Kolenda-Zaleska z „Faktów” TVN i „Gazety Wyborczej”, że to podłe świństwo. Tomasz Lis nazwał autorów książki „żulami z prawicowego lumpeksu”… W czasie, gdy kurz afery rozpętanej w mediach głównego nurtu unosił się wysoko, książka okazała się jedną z pięciu najlepiej sprzedających się pozycji w największej w Polsce sieci księgarskiej Empik ubiegłego roku.
Reakcję bohaterów książki łatwo było obserwować, byli oni czołowymi pracownikami mediów. Jak mogą zareagować ludzie służb na drugą, poświęconą im właśnie część bestsellerowej serii? – Najprawdopodobniej nie odniosą się wprost do samej książki, ponieważ w całości jest ona oparta na autentycznych dokumentach. Będą natomiast starali się przedstawiać jako profesjonaliści najwyższej klasy, sugerując – lub nawet mówiąc wprost – że służby PRL‑u nie były złe, tylko wręcz przeciwnie – mówi „Codziennej” współautorka „Resortowych dzieci” Dorota Kania. – Gdy już była znana data premiery książki, zaobserwowałam rajd po prorządowych mediach niektórych naszych bohaterów, występujących tam w charakterze ekspertów, m.in. Marka Dukaczewskiego i Aleksandra Makowskiego. Obydwaj zrobili swoje kariery w komunistycznej bezpiece, a ich ojcowie pracowali w Ministerstwie Bezpieczeństwa Publicznego – dodaje Kania.
Reklama