PODMIANA - Przestają wierzyć w Trzaskowskiego » CZYTAJ TERAZ »

Japończycy boją się Chin

Na kilka dni przed rozpoczęciem japońsko-chińskich rozmów nt.

Gary Tamin/SXC
Gary Tamin/SXC
Na kilka dni przed rozpoczęciem japońsko-chińskich rozmów nt. bezpieczeństwa ministerstwo obrony Kraju Kwitnącej Wiśni opublikowało wyniki badań opinii publicznej, które wskazują, że Japończycy jako największe zagrożenie dla bezpieczeństwa ich państwa wskazują Chiny. Ten sam sondaż prezentuje też rekordowe poparcie obywateli Japonii dla Japońskich Sił Samoobrony (Jieitai), będących de facto jednymi z najsilniejszych sił zbrojnych na świecie.

W sondażu przeprowadzonym w styczniu br. na zlecenie rządu Japonii 60 proc. ankietowanych Japończyków stwierdziło, że jest najbardziej zaniepokojonych poczynaniami Chin – ekspansją terytorialną tego państwa w Azji i jego rosnącym budżetem wojskowym. Dla porównania w 2012 r. 63 proc. Japończyków uznało Koreę Płn. za kraj stwarzający główne zagrożenie dla ich państwa. Dziś na komunistyczny reżim Kim Dzung Una jako zagrożenie wskazuje 53 proc. ankietowanych.

Fakt, że to Pekin widziany jest teraz jako główne niebezpieczeństwo, japoński minister obrony Gen Nakatani tłumaczy tym, że „mamy do czynienia z brakiem przejrzystości w chińskiej polityce wojskowej i bezpieczeństwa, m.in. w kwestii budżetu wojskowego”.

Chiny ogłosiły właśnie, że w 2015 r. wydadzą na armię 145 mld dol., czyli o 10 proc. więcej niż w roku poprzednim. Jednak wielu ekspertów uważa, że dane te są zaniżone i faktycznie budżet wojskowy ChRL będzie o kilkanaście miliardów większy. Także działania Pekinu na Morzu Wschodniochińskim niepokoją nie tylko Tokio. Pod koniec 2013 r. Pekin ogłosił utworzenie Strefy Identyfikacji Obrony Powietrznej Morza Wschodniochińskiego w rejonie spornych wysp Senkaku. Japonia, a także USA i Korea Południowa potępiły to jako prowokacyjny akt, a w rejonie archipelagu niejednokrotnie dochodziło do incydentów z udziałem samolotów i okrętów stron chińskiej i japońskiej.

Przedstawione przez ministerstwo obrony wyniki badań opinii publicznej mówią także, że pacyfiści nie mają na co liczyć w Kraju Kwitnącej Wiśni, bo społeczeństwo Japonii wyraża rekordowe poparcie dla Japońskich Sił Samoobrony (JSS, Jieitai). 92 proc. ankietowanych wyraziło swoją pozytywną opinię na temat Jieitai i jest to najwyższe poparcie dla sił zbrojnych tego kraju od momentu, gdy rząd rozpoczął badania opinii publicznej na ten temat w 1969 r.

Wzrasta także poparcie Japończyków dla idei wzmocnienia JSS. Opowiedziało się za tym prawie 30 proc. respondentów – dwukrotnie więcej niż w badaniu w 2009 r., a 59 proc. stwierdziło, że ich obecny stan jest odpowiedni.

Formalnie Japonia nie ma armii, ponieważ zabrania tego pacyfistyczna konstytucja uchwalona po krwawych doświadczeniach II wojny światowej i opracowana przez amerykańskich prawników. Według art. 9 ustawy zasadniczej Kraj Kwitnącej Wiśni musiał „wyrzec się na zawsze wojny jako suwerennego prawa narodu, jak również użycia lub groźby siły jako środka rozwiązywania sporów międzynarodowych”. Konstytucja zezwala na użycie japońskich sił jedynie w samoobronie. W tym celu stworzono w 1954 r. Japońskie Siły Samoobrony (Jieitai). Koniec z pacyfistycznymi zapisami w konstytucji zapowiada konserwatywny premier Japonii Shinzo Abe. Już dziś Japońskie Siły Samoobrony to licząca ok. 240 tys. żołnierzy jedna z najlepiej wyposażonych armii świata. A rząd Abe, w odróżnieniu od państw EU, na wydatkach zbrojeniowych nie oszczędza. Zatwierdzone właśnie wydatki na armię na okres od kwietnia 2015 r. do marca 2016 r. będą największe w historii budżetu obronnego Japonii i wyniosą 42 mld dol. Japońskie władze nie kryją, że zwiększony budżet to odpowiedź na rosnący od prawie 20 lat budżet wojskowy Chińskiej Republiki Ludowej.

19 marca br. odbędzie się w Tokio szczyt chińsko-japoński dotyczący bezpieczeństwa. Będzie to pierwsze od czterech lat spotkanie na temat tej kwestii pomiędzy przedstawicielami obu państw. W listopadzie ub.r. w Pekinie przy okazji corocznego szczytu Wspólnoty Gospodarczej Azji i Pacyfiku (APEC) doszło do spotkania premiera Shinzo Abe z prezydentem Chin Xi Jinpingiem, które media określiły jako „krótkie i chłodne”.

 



Źródło: Gazeta Polska Codziennie

Hanna Shen