
fot.: Anita Gargas - na zdj. Anna Mucha i Zbigniew Sz.
Rozpoczęły się zeznania świadków w tajnym procesie w sprawie szantażowania senatora Krzysztofa Piesiewicza.
Na dzisiejszą rozprawę w Sądzie Rejonowym Warszawa-Śródmieście wezwano 10 świadków.
Sam Piesiewicz nie pojawił się na rozprawie. Jego stawiennictwo nie było obowiązkowe. Jak powiedział PAP jego pełnomocnik Czesław Jaworski, Piesiewicz złożył już wcześniej zeznania w tej sprawie, a dziś nie zjawił się w sądzie ze względu na chorobę.
O szczegółach zeznań Piesiewicza i innych świadków nikt nie udziela informacji. Postanowienie Sądu Rejonowego dla Warszawy-Śródmieścia o wyłączeniu jawności całego procesu zapadło już 14 czerwca, gdyż dotyczy spraw obyczajowych, których ujawnienie - jak mówi prawo - "może naruszyć ważny interes prywatny".
Akt oskarżenia wobec Joanny D., Haliny S. i Zbigniewa Sz. Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga skierowała do sądu w marcu. "Jestem niewinny, nie mam nic do powiedzenia" - tyle w czerwcu mówił oskarżony Zbigniew Sz., znany ostatnio z prowokowania rozruchów przeciw obrońcom Krzyża Pamięci na Krakowskim Przedmieściu (na zdjęciu z aktorką Anną Muchą).
Bogaty kryminalny życiorys Zbigniewa Sz. ps. „Niemiec” mogliśmy poznać dzięki śledztwu „Rzeczpospolitej” i Polsatu. Dziennikarze ujawnili, że w 1997 r. Zbigniew Sz. został skazany za gwałt i napad z bronią w ręku na 9 lat więzienia. Policjanci wskazywali na bezwzględność działań grupy, do której należał „Niemiec”. – Mężczyźni dokonują napadów rabunkowych na agencje towarzyskie z użyciem broni palnej, rabują i gwałcą zastane tam osoby – można przeczytać w policyjnej notatce z 1995 r. Jak podała „Rzeczpospolita”, „funkcjonariusze podejrzewali, że grupa ta napadła na przynajmniej pięć agencji towarzyskich w samej Warszawie. Sąd udowodnił Zbigniewowi Sz. trzy napady z bronią w ręku, podczas których ukradł m.in. telefon, kalkulator i 600 zł gotówką. Zbigniew Sz. z kolegą zgwałcili Katarzynę M, współwłaścicielkę jednej z agencji. Ofiara zeznała na policji, że była wówczas w 7-tygodniowej ciąży, którą poroniła po 3–4 dniach (»każdemu z mężczyzn, którzy mnie gwałcili, mówiłam, że jestem w ciąży«), dodała również, że po gwałcie Zbigniew Sz. ukradł z jej łazienkowej szafki szampon i mydło. Sąd skazał „Niemca” również za gwałt na Monice J. z innej agencji towarzyskiej”.
Oskarżone kobiety nie udzielają żadnych wypowiedzi.
Zarzuty wobec oskarżonych dotyczą zmuszania Piesiewicza do "określonego zachowania" w zamian za nieujawnianie kompromitujących go materiałów - za co grozi do trzech lat więzienia. Oskarżeni (wcześniej karani za czyny kryminalne) szantażowali Piesiewicza od jesieni 2008 r. Decyzja o szantażu zapadła, gdy przygodnie poznana wcześniej przez niego Joanna D. opowiedziała o spotkaniach u senatora swym znajomym Zbigniewowi S. i Janowi W.
Reklama