- Maszerujemy, dając wyraz uczuciom. (...) z takim kotylionem, jaki jest na mojej piersi, warto być z innymi i świętować piękny dzień biało-czerwonej flagi - zachęca Władysław Bartoszewski, sekretarz stanu w kancelarii premiera. Spot wyborczy kończy podpis: "Sfinansowano ze środków KW Platforma Obywatelska RP". Ostatnio głośno o Bartoszewskim było przy okazji informacji o finansowaniu przez Niemców i pochwałach wobec Putina.
Platforma Obywatelska znalazła sposób na końcówkę kampanii wyborczej. Kilka dni przed dniem wyborów samorządowych, partia rządząca wystawia Władysława Bartoszewskiego i w wyborczym spocie zaprasza na marsz 11 listopada. Gadżetem kampanii wyborczej PO jest więc flaga i kotylion.
- Biało-czerwona to był nasz symbol pokolenia w Polsce przed straszliwą wojną i okupacją. Koszmarne pięć lat infernalne, a przede wszystkim krew przelana, krew męczeńska często (...) Po wojnie liczyliśmy na co innego, stało się co innego - mówi w klipie minister Ewy Kopacz.
Co obchodzimy 11 listopada?
Z tego co mówi minister Bartoszewski, wynika że 11 listopada 1989 r. - Z podniesionym czołem świętujemy te ostatnie 25 lat - mówi, mimo że Święto Niepodległości w Polsce to wspomnienie 11 listopada 1918 roku!
Wybór "bohatera" spotu jest też o tyle niezrozumiały, że dotąd Bartoszewski zasłynął głównie nazywaniem części Polaków "bydłem", a wcześniej tym, że
będąc szefem MSZ-etu w rządzie Jerzego Buzka, dostał 132 tys. marek z niemieckiej fundacji. Kilka miesięcy temu, w wywiadzie dla niemieckiego dziennika, stwierdził, że "Władimir Putin to przywódca mądry, przewidywalny i europejski". Mimo to, nadal pełni funkcję sekretarza stanu w kancelarii Prezesa Rady Ministrów ds. dialogu międzynarodowego.
Gdy Prawo i Sprawiedliwość w kwietniu przy pomocy spotu zaprosiło na obchody czwartej rocznicy katastrofy smoleńskiej,
PO zrobiła ogromną awanturę. 10 kwietnia przypadał na okres kampanii wyborczej do europarlamentu, dlatego partia rządząca wytoczyła najmocniejsze działa. -
PiS wykorzystuje tragedię smoleńską jako materiał wyborczy, a zdjęcia rozbitego samolotu i trumien jako gadżet w kampanii. Chciałbym zapytać Jarosława Kaczyńskiego, dlaczego na to pozwala - pytał pupil PO i kandydat tej partii w ostatnich eurowyborach, Michał Kamiński.
Spot zablokowała telewizja publiczna, tłumacząc, że emisja zaproszenia na obchody rocznicy tragedii w Smoleńsku byłaby "
ukrytą kampanią wyborczą", a w specjalnej
instrukcji partyjnej władze PO zalecały swoim posłom, by mówić tak:
"PiS posługując się kłamliwą retoryką zamachu wciąż poddaje w wątpliwość raport oraz nadaje katastrofie charakter polityczny".
Tą drogą poszedł ojciec śp. Sebastiana Karpiniuka, działacz Platformy, który 10 kwietnia postanowił zaatakować Kaczyńskiego. -
Apeluję do Pana o natychmiastowe wycofanie haniebnej reklamy wyborczej, w której wykorzystuje Pan wizerunek wraku prezydenckiego tupolewa. Od czterech lat każdy z nas, który stracił w tej tragedii najbliższych, po swojemu, bo to sprawa bardzo osobista, stara ułożyć sobie życie, pójść do przodu - napisał w liście udostępnionym mediom.
Sam Bartoszewski wczoraj w TVN24 dał wyraźnie do zrozumienia co sądzi o Polakach krytykujących władzę Platformy Obywatelskiej i Polskiego Stronnictwa Ludowego. -
W tym kraju nie jest potrzebna rewolucja - jeśli ktoś tak głosi, to są to działania agenturalne, albo głosi to jako wyraz swojej mentalności, a to zjawisko, które mój przyjaciel Stefan Niesiołowski mówi, że to przykład psychiatryczny - stwierdził.
- Ale przykładów nie podam, bo równie dobrze można powiedzieć, że to ja jestem przypadek psychiatryczny - dodał minister Bartoszewski.
ZOBACZ SPOT
Źródło: niezalezna.pl
sp