Odwaga Vegi pozwoliła mu na zrobienie filmu pełnego aktualnych wątków politycznych. Stąd mamy tu m.in. filmowe rozwikłanie zagadki śmierci Andrzeja Leppera i autorską opowieść o likwidacji WSI. Widzimy obraz współczesnej Polski, w której w dziwnych okolicznościach giną ludzie. Widzimy mocodawców szkolonych przez GRU. Przy okazji reżyser wyśmiewa polską prawicę z Antonim Macierewiczem na czele. Nic dziwnego, skoro w wywiadach Patryk Vega jest niekwestionowanym obrońcą Wojskowych Służb Informacyjnych, a ich likwidację określa jako szkodliwą rewolucję.
Ale o prawdziwej odwadze Vegi można mówić, analizując wątki religijne w filmie – nawrócenia i mądre rozważania o Bogu. Film „Służby specjalne” jest jak aromat identyczny z naturalnym. Mamy wrażenie, że widzimy tu obraz prawdziwej Polski, rządzonej przez siły spod najciemniejszych gwiazd. Mamy mroczny świat, którego choćby skrawka nie zobaczymy w „Faktach” TVN. I przeczucie, że w wizjach Vegi z pewnością wiele jest na rzeczy. Ale wszystko to razem jest jednak iluzją. Bo aromat identyczny z naturalnym to jedynie miks sztucznych związków chemicznych, które próbują być intensywniejsze od rzeczywistości. W filmowym przekazie nie musi to być wadą. Bez odpowiedzi pozostaje tylko pytanie, kto miesza substancje.
Więcej w "Gazecie Polskiej Codziennie".
Reklama