Sprawdź gdzie kupisz Gazetę Polską oraz Gazetę Polską Codziennie Lista miejsc »

Kochał i służył

Od Boga otrzymał wielką łaskę rozpoznawania wezwań, jakie przed Kościołem stawiały nadchodzące lata. Błogosławiony ks.

Tadeusz Rudzki; creativecommons.org/licenses/by-sa/3.0/deed.en
Tadeusz Rudzki; creativecommons.org/licenses/by-sa/3.0/deed.en
Od Boga otrzymał wielką łaskę rozpoznawania wezwań, jakie przed Kościołem stawiały nadchodzące lata. Błogosławiony ks. Ignacy Kłopotowski potrafił też podejmować zadania, które na pozór przekraczały jego siły.

Ks. Ignacy rozdający chleb dzieciom. Taki obrazek krążył wśród wiernych, którzy uciekali się pod opiekę błogosławionego.

Urodził się 20 lipca 1866 roku w Korzeniówce w rodzinie szlacheckiej. Ojciec Jan prześladowany za udział w powstaniu styczniowym nigdy się nie załamał. Wychowywał syna w duchu wiary i miłości do ojczyzny. 

Nie ma wiary bez uczynków

Zaraz po ukończeniu gimnazjum wstąpił do seminarium duchownego. Końcowe egzaminy zdał przed terminem, ale ze względu na młody wiek nie mógł otrzymać święceń kapłańskich. Wysłano go więc do Akademii Teologicznej w Petersburgu, którą ukończył w 1891 roku ze stopniem magistra. Msze świętą prymicyjną odprawił na Jasnej Górze przed obrazem Matki Boskiej Częstochowskiej. Po święceniach został wikarym w parafii św. Pawła w Lublinie. Był także profesorem seminarium duchownego i kapelanem w szpitalu. Znajomi żartowali, że młody ksiądz nie jest człowiekiem „jednej pracy”. Tak było zresztą do końca jego  życia. Towarzyszyła mu zawsze nauka św. Jakuba apostoła, że: Wiara bez uczynków jest martwa.

Pierwszy sierociniec założył w zrujnowanym klasztorze podominikańskim w Lublinie. Gdy w 1905 roku wybuchła rewolucja, a epidemie tyfusu i cholery dziesiątkowały ludność, coraz więcej dzieci pozostawało bez opieki. Ksiądz Kłopotowski założył sierociniec dla dziewczynek w miejscowości Jacek (później Jadwinów) koło Lubartowa i dla chłopców w Opolu Lubelskim. Zadłużył się przy tym po uszy. W konsekwencji grożono mu sądem, pisano skargi do biskupa. Wreszcie w 1908 roku dzięki pomocy rodziny i przyjaciół spłacił długi i przekazał sierociniec pracującym tam siostrom felicjankom. Z humorem mówił: dopóki z Jadwinowem były kłopoty, należał do Kłopotowskiego, gdy kłopoty ustały, niech Jadwinów będzie sióstr felicjanek. Ale nadal opiekował się tymi i innymi (w Oryszewie, Radziwiłłowie i w Warszawie) sierocińcami.
Bardzo interesował się losem dzieci z rodzin chłopskich. Przy pomocy ziemian Kleniewskich zorganizował kilka ochronek i szkół wiejskich. Nawiązał kontakt z ukrytym zgromadzeniem zakonnym służek Niepokalanej i sprowadził je do Wrzelowca – majątku Kleniewskich. Wtedy znalazł się w orbicie zainteresowania agentów carskiej ochrony. Wszczęto przeciwko niemu śledztwo, co zakończyło się stałym nadzorem policyjnym i zakazem wyjazdu poza Lublin.

Odzyskanie niepodległości przyniosło wolność i zmuszonemu do działania w konspiracji księdzu. W 1920 roku ks. Kłopotowski przenosi się do Warszawy, gdzie w domu powołanego przez niego zgromadzenia sióstr loretanek zakłada ochronkę dla stu ubogich dzieci.
W zakładzie św. Ignacego (dzisiejsze Loretto) ksiądz i siostry organizują kolonie letnie dla dzieci słabego zdrowia pochodzących z rodzin robotniczych z Pragi i Nowego Bródna.

Przerósł swój czas

Prowadził nowatorską akcję na rzecz rodzin zastępczych. Wygłaszał na ten temat prelekcje, zachęcał do adopcji bezdzietne rodziny a także te, które oprócz swoich mogły wychować jeszcze sierotę. Gdy pewnego roku była bardzo surowa zima, sam przygarnął dwoje opuszczonych dzieci.

Uważał, że przed schodzeniem na złe drogi może młodzież uratować praca. Dlatego w 1894 roku, jeszcze w Lublinie, założył dla młodzieży Dom Zarobkowy. Powstawały w nim wciąż nowe działy: ślusarstwo, stolarstwo, koszykarstwo – a dla dziewcząt pralnia, prasowalnia, pończosznictwo i kuchnia, w której ubodzy mogli zjeść tani obiad. Jego staraniem powstała we Wrzelowcu szkoła z internatem, gdzie uczono rzemiosła. W Wilkowie i w Łaziskach uruchomił żeńską pracownię tkactwa, w której chętni mogli kupować na miejscu. Zakładał też domy, w których małoletnie prostytutki znajdowały schronienie i możliwość nauki zawodu. Kiedy jeden z tych zakładów na folwarku Wiktorym koło Lublina stał się samowystarczalny, tak bardzo że mógł powstać nowy budynek, ks. Ignacy przyjął tam nieuleczalnie chore staruszki – żebraczki. W Loretto od 1928 roku w zimie znajdowało schronienie trzydzieści kobiet w podeszłym wieku.

– Zdumiewający był ksiądz Kłopotowski – pisał analizujący jego życie i pracę ks. Jan Pałyga – w swojej działalności społeczno–charytatywnej. Reagował na każdą niedolę ludzką. Miał bardzo dobre serce ale też i świadomość, że być księdzem – to znaczy służyć i pomagać. Dominowała w nim miłość do człowieka, ale do aktywności inspirowała go wiara. Z potrzebami ciała umiejętnie łączył potrzeby ducha. Potrafił współpracować z zakonnicami i im bardzo często odstępował przytułki, które zakładał. Wiedział doskonale, że w tego rodzaju pracy nic nie zastąpi rąk kobiecych.

Św. Paweł byłby dziennikarzem

Rozpoczął od wydawania broszur niewielkiego formatu, które zyskały nadspodziewaną popularność. Pierwsza ukazała się w 1896 roku i nosiła tytuł „Nawiedzenie Najświętszego Sakramentu”. Pisał o polskich świętych, robił tłumaczenia i przeróbki. Jego dorobek pisarski był imponujący: 128 pozycji plus 19, których autorstwo nie jest potwierdzone. 

W 1905 roku otrzymał od gubernatora zezwolenie na drukarnię i wydawanie dziennika katolickiego: „Polak – Katolik” i tygodnika „Posiew”. – Jak sama nazwa wskazuje – pisał o swoich przedsięwzięciach kapłan – dziennik będzie miał za zadanie strzec wiary świętej i miłości Ojczyzny, tych najcenniejszych skarbów naszych na ziemi. Starać się będę tak pismo wydawać, aby mogli je czytać wszyscy […] chodzi mi przede wszystkim o klasę służebną i wyrobniczą a następnie rzemieślniczą. Służące, stróże, wyrobnicy, lokaje, kucharze, posłańcy oraz rzemieślnicy […] wreszcie drobni posiadacze i fabrykanci – oto będą czytelnicy „Polaka – Katolika” mego, któremu całe serce przeznaczyłem i oddaję. I dalej: muszę pisać, redagować, wydawać i kolportować. Ujrzałem przed sobą pole pracy szerokiej i przez nikogo nietkniętej. Później, w „Polaku – Katoliku”, w którym pod winietą widniało hasło: z Bogiem i z Narodem, napisał: Gdyby św. Paweł żył w czasach dzisiejszych, na pewno byłby dziennikarzem.
 

 



Źródło: niezalezna.pl

Kaja Bogomilska