Jan Budziaszek, współpracujący ze Skaldami, Jarkiem Śmietaną, Tomaszem Stańką, Marylą Rodowicz czy New Life’em, pomysłodawca festiwalu Jednego Serca, Jednego Ducha w Rzeszowie – największej imprezy chrześcijańskiej w Europie – przyznaje: „Wszyscy wiemy, że ZAiKS to krwiożercza instytucja”. – Gdy zapraszam światowe gwiazdy na rzeszowski festiwal, często słyszę prośbę, czy przy wydawaniu płyty podsumowującej imprezę można jakoś ominąć ZAiKS. Taką ta instytucja ma opinię w muzycznym świecie – dodaje.
Nie znaczy to jednak, że muzycy zawsze tracą na współpracy ze Związkiem Autorów i Kompozytorów Scenicznych. – Po tym, jak uderzyłem w system, liczba koncertów spadła mi dziesięciokrotnie! – mówi „Codziennej” Paweł Kukiz, legendarny były lider zespołu Piersi. – Tylko ZAiKS pozwala mi przetrwać na rynku i jakoś żyć – dodaje muzyk, choć dzieli się refleksją, że stowarzyszenie nie powinno być monopolistą, ale to już błąd całego systemu politycznego i prawnego, w którym funkcjonujemy. Wielu znanych muzyków, z którymi rozmawiała "Gazeta Polska Codziennie", nie chciało komentować rozrzutności ZAiKS, bo… sami są jego członkami albo po prostu czerpią duże zyski z tantiem i chwalą sobie to, że instytucja chroni ich prawa autorskie. Nieoficjalnie artyści rozmawiający z "Gazetą Polską Codziennie" przyznawali, że związek nie konsultuje z nimi swoich wydatków i że warunki współpracy z artystami są nieporównywalnie gorsze do tych, które oferują podobne instytucje zagraniczne.
Więcej w dzisiejszej "Gazecie Polskiej Codziennie".
Reklama