- Wejście funkcjonariuszy ABW do redakcji Wprost jest absolutnie naruszeniem niezależności dziennikarskiej. Jeśli ABW tak bardzo chciało uzyskać jakieś informacje, to mogło zwrócić się oficjalną drogą, aby redakcja udostępniła nagranie. Swoją drogą nie wyobrażam sobie, aby dziennikarze przekazywali służbom materiały, które posiadają - mówi portalowi niezalezna.pl dziennikarka śledcza Dorota Kania.
Dziennikarka podkreśla, że forma w jakiej odbywa się interwencja ABW nie mieści się w żadnych demokratycznych standardach.
- Ta droga mogła wyglądać jednak zupełnie inaczej niż przeszukanie i żądanie wydania rzeczy. Nie mieści się to w żadnym standardzie demokratycznego państwa, co można zinterpretować jako próbę zamachu na niezależne dziennikarstwo i zastraszanie ich. Tajemnicą poliszynela jest to, że tych taśm jest znacznie więcej. To ma na celu zablokowanie publikację kolejnych nagrań i stenogramów - podkreśla dziennikarka.
Poniżej wpisy umieszczane "na gorąco" na Twitterze dziennikarza "Wprost" Michała Majewskiego, który jest jednym z autorów tekstu ujawniającego treść taśm z rozmowami polityków obecnego rządu:

Fot Twitter.
Źródło: niezalezna.pl
JW