Co ciekawe - amerykańska prasa nie zostawiła na niemieckim filmie suchej nitki, pisząc m.in., że „bohaterowie są niczym zdjęci z plakatów nazistowskiej propagandy”.
„New York Times” napisał nawet w komentarzu, że film „Nasze matki, nasi ojcowie” to próba oczyszczenia niemieckiej historii, a dziennik „Die Welt” przyznał, że film nie zyskał w USA zbyt dużej sympatii. Gazeta, relacjonując przeprowadzoną w Domu Niemieckim w Nowym Jorku dyskusję o filmie, podkreśliła, że biorący w niej udział zarzucili twórcom ucieczkę od problemu niemieckiej odpowiedzialności za wojnę.
Amerykanie skrytykowali fakt, że wszyscy główni bohaterowie filmu są pozytywnymi postaciami, a jednymi z największych antysemitów są Polacy. Amerykańska historyk Atina Grossmann ironicznie stwierdziła nawet, że film ten pasuje do dzisiejszych czasów, gdzie Niemcy po swojemu opowiadają nową historię następnemu pokoleniu. W Nowym Jorku padło wiele pytań, a jedno z nich brzmiało: Jak to możliwe, iż taki kłamliwy film otrzymał państwowe subwencje?
Niestety - teraz kłamliwą produkcję Niemców będą oglądali potomkowie ofiar Holokaustu.
Reklama