Mój stosunek do Jana Sebastiana Bacha jest teraz trochę inny niż kiedyś, już nie podchodzę do niego na kolanach. Nie traktuję go jak świętości, teraz fascynuje mnie przede wszystkim jego niesłychana prostota - mówi wybitny skrzypek Krzysztof Jakowicz w rozmowie z "Gazetą Polską Codziennie".
Po dwudziestoletniej przerwie postanowił Pan znowu nagrać sławne „Sonaty i partity” Jana Sebastiana Bacha na skrzypce solo. Czy w Pana wypadku w ogóle można mówić o powrocie do Bacha?
Bacha gra się nieustannie, przez całe życie. Wraz z upływem lat zmienia się człowiek, zmienia się też to, w jaki sposób gra. Należę do ludzi, którzy wciąż nie są zadowoleni z tego, co robią, i bezustannie szukają nowych pomysłów, inspiracji. Te utwory po raz pierwszy nagrałem dwadzieścia lat temu dla Polskiego Radia, a ponieważ moje podejście do muzyki Bacha w ciągu tego czasu zupełnie się zmieniło, postanowiłem wszystko przerobić, pozmieniać i myślę, że jest to bliższe Bachowi, którego sobie teraz wyobrażam.
Z czego wynika to nowe spojrzenie? Jak kiedyś grało się Bacha, a jak gra się teraz?
Przez długi czas byłem pod wpływem różnych dość tradycyjnych i romantyzujących tendencji. Od pewnego czasu mamy artystów, którzy specjalizują się w muzyce z okresu, w którym tworzył Bach – bardzo wpłynęło to na zmianę podejścia do jego utworów. Jestem dojrzałym muzykiem, który gra dzieła zarówno z wieków poprzednich, jak i współczesne, dlatego chciałem zawrzeć w tych interpretacjach syntezę moich przemyśleń. Mam nadzieję, że poprzez te utwory udało mi się powiedzieć coś nowego.
Kim jest dla Pana Jan Sebastian Bach?
Uważam go za jednego z geniuszy ludzkości, był jednym z tych Bożych pomazańców. Dla niego tworzenie było czymś oczywistym i zarazem prostym, pisał dzieła w sposób absolutnie genialny, harmonijny. Każde jego dzieło ma sens od początku do końca. Mój stosunek do Jana Sebastiana Bacha jest teraz trochę inny niż kiedyś, już nie podchodzę do niego na kolanach. Nie traktuję go jak świętości, teraz fascynuje mnie przede wszystkim jego niesłychana prostota. Nie szukam treści, których w jego muzyce nie ma, gram nuty tak, jak są napisane.
W książeczce dołączonej do płyty można przeczytać, że już chciałby Pan inaczej zagrać te dzieła i dlatego wierzy Pan, że jeszcze raz zarejestruje ten komplet dzieł.
Mam nadzieję, że tak się stanie, jeśli Opatrzność pozwoli mi jeszcze trochę pożyć, gdyż już teraz mam wiele nowych pomysłów. Wciąż jest we mnie sporo ciekawości dziecka i to jest motorem moich działań, wciąż z entuzjazmem podchodzę do tego, co robię.
Całość wywiadu w dzisiejszej "Gazecie Polskiej Codziennie"
Źródło: Gazeta Polska Codziennie
Aleksander Kłos