„Mózg” Wielkiego Brata kryje potężny budynek na rogu placu Łubianki i ulicy Miasnickiej, w siedzibie departamentu kontrwywiadu. To Centrum Bezpieczeństwa Informacji FSB. Łubianka podsłuchuje nie tylko własnych obywateli, ale w inwigilacji obcokrajowców i innych państw tradycyjnie pierwsze skrzypce grają Służba Wywiadu Zagranicznego (SWR) i wojskowy wywiad GRU, który zawsze miał większe techniczne możliwości niż koledzy z Jasieniewa (mieszcząca się na obrzeżach Moskwy siedziba wywiadu – kiedyś I Głównego Zarządu KGB, a od 1991 SWR).
Nie wiadomo, która ze służb stała za „prezentami” dla uczestników szczytu G-20 w Sankt Petersburgu (5–6 września). Blisko dwa miesiące później dwie włoskie gazety napisały, że we wręczonych przez gospodarzy tradycyjnych pakietach upominków i gadżetów były ładowarki telefonów i przenośne pamięci USB pozwalające kraść dane z komputerów i telefonów, do których się je podłączyło. Według „La Stampy” i „Corriere della Sera”, pierwszą osobą, która podniosła alarm, był Herman Van Rompuy, szef Rady Europejskiej. Po powrocie znad Newy miał zwrócić się do służb specjalnych w Belgii i Niemczech o sprawdzenie gadżetów. Wstępne testy niemieckiego kontrwywiadu potwierdziły, że w pendrive’ach i kablach USB są „trojany”. Po podłączeniu takiego kabla do telefonu rosyjskie służby mogły zdalnie ściągnąć wszystkie informacje znajdujące się na aparacie. Podobnie z USB i komputerem.
SORM
Przeciętny Rosjanin nie może jednak liczyć na fachową konsultację BND (niemiecki kontrwywiad), a podsłuchiwany i obserwowany jest na skalę nieporównywalną z Amerykaninem czy mieszkańcem UE. Nie z powodu technologii, lecz litery i ducha prawa, które więcej mają wspólnego z sowieckim totalitaryzmem niż demokracją. W tej chwili, jeśli chodzi o same techniczne możliwości, Rosjanie nieco ustępują np. NSA. Ale już za pół roku to się zmieni. Przygotowany projekt prawa przewiduje, że FSB uzyska m.in. dostęp do e-maili użytkowników zagranicznych serwisów Gmail i Yahoo! Przede wszystkim jednak „Wielki Brat” z Łubianki będzie widział wszystko u użytkowników rosyjskich serwisów poczty elektronicznej.
Wszyscy operatorzy internetu i telefonii komórkowej zostaną zobowiązani do gromadzenia danych i przetrzymywania ich na swoich serwerach przez okres 12 godzin. Jednocześnie FSB podłączy do tych serwerów swoje specjalne oprogramowanie, dzięki czemu będzie miała bieżący dostęp do numerów telefonicznych, adresów IP, rachunków bankowych, aktywności w serwisach społecznościowych, adresów e-mail, nazw kont użytkowników. Operatorzy mają podawać FSB aktualne dane o lokalizacji użytkowników Google Talk i Skype. I to wszystko de facto bez sankcji sądu (inaczej niż np. w USA). Eksperci mówią, że po wprowadzeniu tych zmian, w Rosji będzie działał „PRISM na sterydach” – czyli SORM-4.
SORM to skrót od rosyjskiej nazwy System Działań Operacyjno-Śledczych. Jego początki sięgają lat 80., gdy nad skutecznymi środkami podsłuchu pracowali spece w KGB. W latach 90. wszyscy operatorzy telefoniczni musieli zainstalować u siebie oprogramowanie SORM. Od 1998 r. ministerstwo łączności zaczęło włączać do licencji dla operatorów zobowiązanie do współpracy ze służbami w prowadzeniu działań operacyjno-śledczych. Wraz z rozwojem internetu rozwijał się też SORM. Na początku poprzedniej dekady dostawcy internetu zostali zobowiązani do zainstalowania kolejnej wersji systemu, czyli SORM-2. W 2005 r. pojawiła się kolejna, jeszcze bardziej zaawansowana wersja, czyli SORM-3, pozwalający jednocześnie śledzić połączenie telefoniczne i ruch w sieci. Zgodnie z nowymi przepisami operatorzy zostali zobowiązani do podłączenia swoich systemów informacyjnych, baz danych do punktu zarządzania organu FSB. Teraz w każdym mieście, w lokalnej siedzibie FSB, jest zainstalowany punkt kontroli, połączony podziemnymi kablami z serwerami dostawców internetu.
Igrzyska na podsłuchu
W marcu 2013 r. Biuro Bezpieczeństwa Dyplomatycznego Departamentu Stanu USA wydało ostrzeżenie dla Amerykanów wybierających się na zimowe igrzyska olimpijskie w Soczi (luty 2014 r.). Komunikat kończy się listą porad przypominających instrukcje dla szpiega z czasów zimnej wojny. Oto najważniejsze: podróżuj bez elektronicznych gadżetów; jeśli musisz je zabrać, wyczyść je z wszelkich danych personalnych umożliwiających identyfikację i innych danych „wrażliwych”; nie włączaj w ogóle Wi-Fi; nie oddawaj urządzeń elektronicznych wraz z bagażem do kontroli na lotnisku; nie łącz się z lokalnymi ISP w kafejkach, sklepach, hotelach, lotniskach; zmień wszystkie hasła przed i po podróży; wyjmuj baterię ze smartfona, gdy nie używasz (inaczej można zlokalizować właściciela oraz aktywować mikrofon w smartfonie zdalnie, bez wiedzy właściciela). Listę kończy zalecenie, żeby wyrzucić aparat i kartę SIM przed powrotem do kraju. Przesada? Bynajmniej. Cały rejon Soczi ma być objęty zasięgiem Wi-Fi. FSB będzie mogła dzięki temu monitorować komunikację wszystkich sportowców i gości. Rosjanie zamierzają używać SORM sprzężonego z innym, działającym od końca 2011 r., systemem filtracji internetu. Wychwytuje on wszystkie kluczowe słowa. Np. jeśli ktoś w rozmowie w Soczi użyje słowa „Nawalny” lub sformułowania „kolorowa rewolucja”, FSB natychmiast go namierzy i będzie mogła ewentualnie obserwować. Prace nad udoskonaleniem SORM w związku z Soczi trwają od 2010 r. Za całą operację odpowiada jeden z szefów kontrwywiadu FSB, Oleg Syromołotow.
Chodzi o inwigilację zagranicznych gości i ich związków z lokalną opozycją. Ale też zbieranie danych prywatnych, mogących służyć do szantażu lub skompromitowania określonej osoby. FSB ma już doświadczenie w wykorzystywaniu zdobytych tak informacji. 19 grudnia 2011 r. nagrania dziewięciu rozmów jednego z liderów opozycji Borysa Niemcowa pojawiły się na stronie portalu Lifenews.ru, znanego z powiązań z FSB. Niemcow zażądał śledztwa i znalezienia hakerów. Dotychczas nikogo takiego nie znaleziono. Działacze opozycji nie mają złudzeń, że są stale podsłuchiwani i filmowani przez służby.
Po zapewnieniu sobie dostępu do rozmów telefonicznych, SMS-ów i e-maili służby Putina wzięły na celownik portale społecznościowe. W sierpniu 2011 r., na nieformalnym szczycie OUBZ (Organizacja Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym) w Astanie, głównym tematem rozmów była fala rewolucji w świecie arabskim i rola, jaką odegrały w tym procesie sieci społecznościowe. Uczestnicy szczytu, wśród nich prezydent Dmitrij Miedwiedew, przyjęli poufny dokument uznający potencjalne zagrożenie ze strony takich środków komunikacji. To obawy przed rewolucją i walka z opozycją skłoniły szereg postsowieckich republik do bliskiej współpracy z Moskwą w dziedzinie inwigilacji. Kraje WNP używają specjalnych systemów analitycznego wyszukiwania, opracowanych przez rosyjskich programistów. Jeden z nich, nazywany „Semantycznym Archiwum”, został wyprodukowany przez rosyjską firmę Analityc Business Solutions. Na 1. piętrze budynku na Łubiance ponad 20 programistów pracuje w „Semantycznym Archiwum”. Monitoruje ono wszelkie typy danych ogólnie dostępnych w Rosji i WNP – archiwa mediów, źródła internetowe, blogi, sieci społecznościowe – pod kątem słów kluczowych. Następnie tworzone są analizy poprzez budowę kart powiązań. W ciągu ostatnich trzech lat Białoruś, Ukraina i Kirgistan znacząco zwiększyły efektywność swoich systemów inwigilacji internetu i telefonii, wzorowanych na SORM. W marcu 2010 r. Łukaszenka wprowadził SORM na Białorusi – dużą część sprzętu dostarczyła rosyjska firma Digiton. Na Ukrainie SBU pomogła rosyjska firma Iskratel. Wraz z eksportem SORM i takich systemów jak „Semantyczne Archiwum” rosną możliwości inwigilacji sąsiadów przez Rosję. Moskwa może podsłuchiwać polityków tych krajów i wykorzystywać to w odpowiednim momencie.
Więcej w tygodniku „Gazeta Polska”
Reklama