Działacze PZPN przyznają, że nie chcieli, by nowy selekcjoner zaczynał pracę od porażki z bardzo silnym rywalem. Dlatego jutro we Wrocławiu drużyna Adama Nawałki nie zagra z Hiszpanią, tylko ze Słowacją. Nie możemy jednak uznać tego przeciwnika za słabeusza, bo bilans spotkań z tym małym, pięciomilionowym krajem mamy remisowy.
Słowaccy piłkarze
zawsze odgrywali ważną rolę w drużynie narodowej, którą niegdyś tworzyli wspólnie z Czechami. Jedenastka Czechosłowacji zdobyła dwa razy wicemistrzostwo świata – w 1934 r. i 1962 r. O ile w tej pierwszej drużynie honoru Słowacji bronili jedynie prawy obrońca Ferdinand Daučík i pomocnik Štefan Čambal, to można śmiało założyć, że bez Słowaków drużyna nie zdobyłaby srebrnego medalu na mundialu w Chile. Bramkarz Viliam Schrojf, obrońcy Ján Popluhár i Jozef Bomba, pomocnicy Pavol Molnár, Titus Buberník i Andrej Kvašňák oraz napastnicy Jozef Štibrányi, Adolf Scherer i Jozef Adamec, to wszystko słowaccy wicemistrzowie świata. Także w drużynie mistrzów Europy z 1976 r. nie brakowało Słowaków. Karol Dobiáš, Jozef Čapkovič, Anton Ondruš, Ján Pivarník, Ladislav Jurkemik, Jozef Móder, Jaroslav Pollák, Marián Masný, Jozef Barmoš, Dušan Herda, Ján Švehlík, Dušan Galis, Ladislav Petráš i Alexander Vencel to dużo więcej niż połowa mistrzowskiego składu!
Po rozpadzie Czechosłowacji przez długi czas nasi jutrzejsi rywale nie odnosili większych sukcesów. Także z tego powodu, że wielu Słowaków wybrało grę dla dużo silniejszej reprezentacji Czech. Tak postąpił m.in. Tomáš Rosický, do którego kibice do dziś mają wielkie pretensje. Dopiero kiedy w eliminacjach mundialu w RPA w 2010 r. trafili na Polskę, udało się im awansować do wielkiej piłkarskiej imprezy. Na mistrzostwach świata Słowacy zaprezentowali się bardzo dobrze, pokonując m.in. 3:2 Włochy, ale swój udział w mundialu zakończyli na II rundzie, gdzie lepsi okazali się późniejsi wicemistrzowie Holendrzy.
Największą gwiazdą reprezentacji Słowacji jest pomocnik
Marek Hamšík. Tego piłkarza chciałby mieć w swoim składzie każdy wielki klub Europy, ale władze Napoli odmawiały sprzedaży gracza, po którego zgłaszały się tak znane firmy, jak Liverpool, Bayern Monachium, Juventus Turyn i Inter Mediolan. Słowak oznajmił niedawno, że w Neapolu czuje się świetnie i do końca kontraktu, czyli 2015 r., nigdzie się stamtąd nie rusza.
Więcej w "Gazecie Polskiej Codziennie".
Źródło: Gazeta Polska Codziennie
Artur Szczepanik