Wsparcie dla mediów Strefy Wolnego Słowa jest niezmiernie ważne! Razem ratujmy niezależne media! Wspieram TERAZ »

​Gra o fuchę za 150 tysięcy

Bojaźliwy selekcjoner, brak skutecznych napastników, fatalne nastroje w grupie – tak wygląda sytuacja reprezentacji Polski w dniu meczu z Czarnogórą. Nie jest dobrze, a żeby przedłużyć nadzieje na awans do mundialu, potrzebujemy wygranej.

Tomasz Hamrat/Gazeta Polska
Tomasz Hamrat/Gazeta Polska
Bojaźliwy selekcjoner, brak skutecznych napastników, fatalne nastroje w grupie – tak wygląda sytuacja reprezentacji Polski w dniu meczu z Czarnogórą. Nie jest dobrze, a żeby przedłużyć nadzieje na awans do mundialu, potrzebujemy wygranej.

To dla nas mecz o życie – mówi Waldemar Fornalik. Złośliwi dopowiadają, że raczej o przedłużenie agonii, bo aby marzyć o awansie, musimy oprócz Czarnogórców ograć też San Marino, Ukrainę i nie przegrać z Anglią na Wembley. Tak daleko jednak nikt myślą nie wybiega, bo już pierwsza przeszkoda może się wydawać mission impossible dla reprezentantów Polski.

Atmosfera w drużynie narodowej nie jest najlepsza. Raz po raz słychać, że Fornalik nie ma autorytetu u piłkarzy. Dowód? Kiedy w ostatnim spotkaniu z Danią selekcjoner zwrócił uwagę Robertowi Lewandowskiemu, aby zaczął więcej biegać, ten po kilkunastu minutach poprosił o… zmianę. Od kibiców dostał porcję gwizdów, zwiesił nos na kwintę i… obraził się. Czy mu przeszło? Nie wiadomo, bo nie rozmawia z dziennikarzami od początku zgrupowania. A to właśnie od gry „Lewego” uzależniona będzie postawa Polaków w dzisiejszym meczu. Kibice po raz kolejny z nadzieją będą wypatrywali pogromcy Realu, a nie rozkapryszonego gwiazdora. 25-letni napastnik ma w swoim dorobku już 55 spotkań w drużynie narodowej. Do tej pory jednak ani razu nie poprowadził kadry narodowej do zwycięstwa w ważnym meczu. Jak na razie zdobył 17 goli, ale blisko połowę bramek zaaplikował bramkarzom San Marino, Andory i Singapuru.

A bez „Lewego” ani rusz, bo Fornalik nie może liczyć na nikogo innego pod bramką Czarnogórców. Selekcjonerowi kompletnie posypał się atak po tym, jak kontuzje w minionej kolejce Bundesligi złapali Artur Sobiech i Arkadiusz Milik. Zdesperowany selekcjoner w trybie awaryjnym sięgnął po Pawła Brożka. 30-letni wiślak dopiero wraca do formy po dwóch beznadziejnych sezonach spędzonych w Turcji, Szkocji i Hiszpanii.

Fornalik, widząc słabość ataku, być może zdecyduje się ofensywniej ustawić drugą linię. Tak nakazywałby rozsądek, ale selekcjoner do tej pory pokazywał, że nie ma w sobie żyłki ryzykanta. Nawet w meczach z Mołdawią czy Liechtensteinem wystawiał dwóch defensywnych i jednego ofensywnego pomocnika. Czy przyparty do muru selekcjoner odwróci wreszcie proporcje? Wypadałoby, bo przecież ma w kim wybierać. Adrian Mierzejewski, który przeważnie zawodzi w reprezentacji, zaliczył dobry start sezonu w Trabzonsporze. Do tego do gry aż palą się młodzi gniewni – 19-letni Piotr Zieliński i o 4 lata starszy Mateusz Klich. – W miarę dobrze zagrałem w Kiszyniowie a Danii strzeliłem premierowego gola w reprezentacji w trzecim występie. Wiem, że rosną oczekiwania i zmienia się moja rola w drużynie. Chciałbym pomóc też z Czarnogórą i oczywiście nie obrażę się, jeśli wejdę na boisko z ławki rezerwowych w 46. czy 60. minucie. Oczywiście łatwiej gra się od początku, po pełnej rozgrzewce, kiedy od razu jest się w tym rytmie meczu, w pełni skoncentrowany – mówi Zieliński. Z kolei Klich stara się tonować bojowe nastroje. Nie ma co tak tego wszystkiego pompować. Wiem, że nieźle zagraliśmy z Danią, wszyscy teraz piszą, że to właśnie my z Piotrkiem mamy zagrać i decydować o grze kadry. Ale ja do tego podchodzę chłodno. Wciąż czuję się w tej kadrze świeżakiem. Nie ma co za szybko tworzyć faworytów i pewniaków do gry. Na każdym treningu oczywiście będę starał się pokazać trenerowi, że zasługuję na grę. Ale nie ma co robić ze mnie czy z Piotrka zbawcy kadry – mówi w rozmowie z „Codzienną” piłkarz Zwolle.

Znaki zapytania pojawiają się także przy pozostałych formacjach. W bramce ostatnio lepiej od puszczającego gola za golem Wojciecha Szczęsnego prezentuje się Artur Boruc. Zagadką pozostaje ustawienie obrony. Być może Fornalik zdecyduje się postawić na wysokiego Łukasza Szukałę, a nie na wiecznie rezerwowego w klubie Bartosza Salamona. Odwieczny dylemat Fornalik ma z lewą obroną – Jakub Wawrzyniak czy Sebastian Boenisch.

Niezależnie kogo wystawi dziś Fornalik i tak będzie musiał wygrać mecz z Czarnogórą. W przeciwnym razie może już myśleć o nowej pracy, a kolejnej fuchy za 150 tys. zł za miesiąc, już raczej nie dostanie.
 

 



Źródło: Gazeta Polska Codziennie

Krzysztof Oliwa