Książka wdarła się przebojem na listy bestsellerów księgarni internetowych, takich jak Gandalf czy Merlin. W tej pierwszej od razu wskoczyła na drugie miejsce, ustępując jedynie „Kronosowi” Witolda Gombrowicza. – Służby specjalne, niewyjaśnione zabójstwa i samobójstwa zawsze interesowały ludzi – mówi autorka. Książka zyskała uznanie, ponieważ autorka oparła narrację na aktach śledztw, dokumentach IPN (w tym archiwów wywiadu PRL) i aktach sądowych. Jest to efekt blisko dwudziestoletniej pracy.
Od czasu premiery książki, czyli od końca maja, Dorota Kania jest cały czas w tournée po kraju i nie tylko. Spotkania organizują kluby „Gazety Polskiej”, ale też i inne środowiska. Niebawem autorka jedzie do Berlina, a na przełomie października i listopada na zaproszenia Polonii do USA i Kanady. Ludzie pokonują niejednokrotnie kilkadziesiąt kilometrów, by spotkać się z dziennikarką. Padają pytania o to, czy Kania nie boi się pracy nad tak drażliwymi i niebezpiecznymi tematami. Odpowiada wtedy z uśmiechem: – Nie boję się. Ktoś to musi robić.
I zapowiada, że z dr. Jerzym Targalskim i Maciejem Maroszem pracuje nad kolejną książką, która ukaże się pod koniec roku. Temat – resortowe dzieci. Spodziewamy się więc na rynku wydawniczym kolejnego trzęsienia ziemi.
Reklama