Wyszukiwanie

Wpisz co najmniej 3 znaki i wciśnij lupę
Reklama
Polska

Magiczny numer najmłodszego - rozmowa z Piotrem Zielińskim

Nie spodziewałem się, że tak szybko trafię do kadry. W ostatnich miesiącach moja kariera nabrała wielkiego rozpędu – mówi przed meczem z Mołdawią Piotr Zieliński. W meczu z Liechtensteinem debiutował Pan w kadrze. Czuł Pan tremę?

Nie spodziewałem się, że tak szybko trafię do kadry. W ostatnich miesiącach moja kariera nabrała wielkiego rozpędu – mówi przed meczem z Mołdawią Piotr Zieliński.

W meczu z Liechtensteinem debiutował Pan w kadrze. Czuł Pan tremę?

Tylko na początku, ale po kilku minutach o niej zapomniałem. Dotknąłem piłki i cały stres związany z meczem minął. Mogłem pokazać więcej, ale sił mi brakowało. Po zakończeniu rozgrywek we Włoszech miałem dziesięć dni przerwy. Mecz z Liechtensteinem był pierwszym spotkaniem od trzech tygodni. Rywale grali defensywnie. Pod ich bramką było naprawdę tłoczno. Trudno było przepchnąć piłkę przez taki las nóg. Nie graliśmy tak, jak zakładaliśmy. Szczególnie przed przerwą. Potem było już nieco lepiej.
 
Jedną akcją w duecie z Bartoszem Bereszyńskim zapewniliście sobie grę w dzisiejszym meczu.
Ta akcja wyszła mi, tak jak chciałem. Czekałem tylko na ruch Bereszyńskiego i szybko zagrałem mu piłkę. Myślę, że trener będzie jeszcze nam się przyglądał na ostatnich treningach i później zadecyduje, czy zagramy.
 
A jak 19-latek czuje się na zgrupowaniu z wielkimi gwiazdami kadry?
Treningi z zawodnikami, których wcześniej mogłem oglądać tylko w telewizji, to dla mnie na pewno cenne doświadczenie i fajna sprawa. Poziom jest wysoki, ale właśnie tego się spodziewałem. Przyjęto mnie dobrze – nie mogę narzekać. Wszyscy traktują mnie normalnie, z sympatią. Nie spodziewałem się, że tak szybko trafię do kadry. W ostatnich miesiącach moja kariera nabrała wielkiego rozpędu.
 
Jak współpracuje się z Robertem Lewandowskim?
Trudno powiedzieć, jak to wygląda na boisku, bo nie mieliśmy okazji razem zagrać. Ale Robert po meczu z Liechtensteinem podszedł i powiedział, że lubi takie piłki, jakie zagrywam. Więc może będzie między nami jakaś chemia.
 
W gazetach można wyczytać nazwy różnych klubów, które Panem się interesują. Podobno najmocniej Juventus Turyn, ale też oba zespoły z Manchesteru. Myśli Pan o tym?
Nie za bardzo, bo zdaję sobie sprawę, że media lubią w takich wypadkach trochę podkoloryzować rzeczywistość. Koncentruję się na grze w Udinese, z którym mam jeszcze dwuletni kontrakt, który być może przedłużę. Mam się tam od kogo uczyć, choćby od drugiego strzelca Serie A – Antonio Di Natale. Jestem po rozmowach z trenerem Francesco Guidolinem i już na 100 proc. mogę powiedzieć, że zostaję w Udinese. Dostałem też zapewnienie, że w nowym sezonie dostanę więcej szans gry w pierwszym składzie.
 
Na zgrupowaniu ćwiczy Pan z Bartoszem Salamonem z AC Milan. Znaliście się z Włoch?
 
Przed naszym meczem z Milanem trochę pogadaliśmy. Poznałem też Kamila Glika z Torino. Pomocnika Fiorentiny Rafała Wolskiego znam natomiast z młodzieżówki. No i jest jeszcze mój klubowy kolega Wojtek Pawłowski. Ten sezon był dla niego ciężki, bo ani razu nie zagrał w Udinese i ciągle czeka na debiut w Serie A. Jest w trudnej sytuacji.
 
Oczekiwania wobec Pana są szalenie duże. W meczu z Mołdawią ma pan zastąpić Ludovica Obraniaka.
 
Myślę, że oczy kibiców nie będą zwrócone tylko na mnie, ale na całą drużynę. Mecz w Kiszyniowie jest bardzo ważny i bardziej liczy się jego wynik niż postawa pojedynczego piłkarza. Obraniak to znakomity piłkarz i ciężko będzie go zastąpić. Kiedy przyjechałem na zgrupowanie, to powiedziałem, że chcę grać z dziesiątką. To magiczny numer, a ja, mimo że jestem najmłodszy w kadrze, dostałem go. To zobowiązuje.

Reklama
Reklama