Dzisiejsza "Rzeczpospolita" podaje, że z 70 tomów akt sprawy dotyczącej zorganizowanej grupy przestępczej, którą miał kierować były minister transportu Sławomir N., aż 40 tomów jest niejawnych – to stenogramy z podsłuchów CBA.
Nieoficjalne źródła gazety mówią, że Sławomir N. miał być zatrzymany przed wyborami.
- Wycofano się jednak z tej decyzji z powodu obaw przed upolitycznieniem sprawy w kampanii wyborczej - pisze "Rz".
Dziennik wskazuje, że nie wiadomo, kiedy rozpoczęto kontrolę operacyjną wobec Sławomira N., który – jak się teraz okazało – jednak brał intensywny udział w pracach sztabów wyborczych kandydatów KO – Małgorzaty Kidawy-Błońskiej i Rafała Trzaskowskiego. W sztabie Kidawy-Błońskiej N. pełnił ważną rolę "menedżera kampanii". W kampanii Trzaskowskiego m.in. odpowiadał za spoty wyborcze.
Przed wyborami politycy Platformy Obywatelskiej otwarcie nie potwierdzali medialnych doniesień, jakoby Sławomir N. był w sztabie Trzaskowskiego.
Jak ujawniła "Rzeczpospolita", główne dowody przeciwko N. w śledztwie korupcyjnym miały zostać zebrane dzięki inwigilacji komunikatorów przez system Pegasus. W czwartek w Sejmie szef PO Borys Budka zarzucił służbom, że to śledztwo miało być pretekstem do podsłuchiwania sztabowców kandydatów opozycji. Jednak, jak ustaliła nieoficjalnie "Rz", śledztwo – w tym podsłuchy – wszczęto już w styczniu 2019 r., dzięki "sygnałowi" ukraińskich służb.
Minister-koordynator służb specjalnych Mariusz Kamiński w odpowiedzi na zarzuty opozycji ujawnił w czwartek, że:
"Kontroli operacyjnej nie stosowano po zakończeniu sprawowania przez Sławomira N. funkcji szefa ukraińskiej Państwowej Służby Dróg Samochodowych – Ukrawtodor, tj. po 1 października 2019 roku. Oskarżanie CBA o wykorzystanie śledztwa ws. zorganizowanej grupy przestępczej kierowanej przez Sławomira N. do inwigilowania sztabu wyborczego Rafała Trzaskowskiego należy oceniać jako zupełnie bezpodstawne" – wskazał w oświadczeniu.

Kamiński podkreślił, że kontrola operacyjna CBA odbywała się na podstawie zgód prokuratury i sądu.