370 km kilkudziesięcioletnim ciągnikiem przejechał z Iwkowa niedaleko Nowego Sącza do stolicy pan Włodzimierz Knurowski, by zaprotestować przeciwko korupcji i bezprawiu w Polsce. – Ludzie w naszym kraju muszą się obudzić – mówi nam zdesperowany rolnik.
Rolnik z Iwkowa nie ma wątpliwości, że
jego życie zostało zniszczone przez bezduszną biurokrację i sądy. Pan Włodzimierz popadł w kłopoty, gdy jego gospodarstwo rolne w ciągu kilku lat siedmiokrotnie zalała woda. –
Ponosiłem ogromne koszty, a nie mogłem zbierać plonów. Po prostu nie zarabiałem – mówi „Codziennej” Knurowski. W związku z narastającymi długami gospodarstwo rolnika zostało zlicytowane i zajęte przez bank. Pan Włodzimierz jest rozgoryczony postawą władz i sądów w Polsce, dlatego postanowił w niekonwencjonalny sposób zaprotestować.
Chcę przekazać wszystkim rolnikom w Polsce, że
musimy się zjednoczyć i zaprotestować przeciwko temu, co się dzieje w naszym kraju. Nas, drobnych rolników, wpycha się w biedę, a nasze dzieci rzeczywiście głodują – mówi Knurowski.
Pan Włodzimierz swoją podróż do stolicy rozpoczął w poniedziałek. Podróż zajęła mu dwa dni. Rolnik zamierzał zaprotestować przed Kancelarią Premiera, jednak został tam zatrzymany przez cztery jednostki policji. –
Zatrzymano mi dowód rejestracyjny ciągnika pod pretekstem, że nie mam świateł i są wycieki z silnika. To bzdura – mówi Knurowski. Pan Włodzimierz został odeskortowany przed halę sportową Torwar.
Nie zamierza rezygnować z samotnego protestu i liczy, że za jego przykładem pójdą inni.
Kliknij i zobacz na vod.gazetapolska.pl
Źródło: Gazeta Polska Codziennie
jal