Koszulka "RUDA WRONA ORŁA NIE POKONA" TYLKO U NAS! Zamów już TERAZ!

Siedmiu Wspaniałych uratuje Grecję

Rostowski, ministrowie i polscy fachowcy od finansów publicznych mogą uratować Grecję.

Rostowski, ministrowie i polscy fachowcy od finansów publicznych mogą uratować Grecję.

Po 9 godzinach unijnego szczytu i przyznaniu Grecji 109 mld euro pożyczek 22 lipca 2011 r. „problem grecki" - według polskiego ministra finansów J.V. Rostowskiego - został "rozwiązany”. Tak zapewniał nas, jak zwykle uśmiechnięty, nasz wybitny sztukmistrz z Londynu, w kolejnych rozgłośniach radiowych i telewizyjnych. Może więc warto wspomóc Greków w tak trudnych chwilach kompetencjami, prawdomównością, trafnością prognoz twórcy naszej „zielonej wyspy”? Grecy przecież też w 2008 r. byli - tak jak my - zieloną wysepką. Tym bardziej, że przecież polski minister finansów czerpał przez ostatnie 5 lat szerokimi garściami z doświadczeń np. w sferze kreatywnej księgowości, stosowaniu swapów walutowych czy ukrywaniu długów m.in. ze sprawdzonych greckich wzorów.

Greckie know-how nadal nad Wisłą jest aktualne i stosowane. Ba, minister J.V.Rostowski ma przecież siłę i skuteczność tajfunu. Wie też, na jakie partie Grecy powinni głosować, a na jakie broń Boże nie i mógłby coś podpowiedzieć. Wiele razy upewniał zatroskanych losem Hellady rodaków, że Grecja dzięki wspólnym wysiłkom Unii ma szanse wyjść z "pułapki zadłużenia” i my w tym jej pomożemy.

Co prawda już jesienią ub. roku minister finansów ostrzegał, że rozpad strefy euro może oznaczać upadek Europy, straszył nawet wojną. Grecy - odważny naród - nie przestraszyli się groźnych przepowiedni.

Dziś w sukurs ministrowi finansów idzie inny polski minister – Radosław Sikorski - który twierdzi, że większym zagrożeniem dla Polski niż terroryzm i rosyjskie rakiety jest rozpad strefy euro. Mógłby pewno też z łatwością uspokoić nerwową i wystraszoną grecką opinię publiczną np. zapewnieniem, że żadnym zagrożeniem nie jest ani silna gospodarka, ani nowoczesna armia turecka, a znacznie większym powrót do drahmy. Z pewnością uwierzą natychmiast i odetchną z ulgą. Będzie to co prawda rada mało mądra, ale tania i szybka.

Premier Tusk mówi nam, że mrzonek o przyjęciu euro nie porzucimy, choć najbliższe dni i tygodnie według niego mogą być dramatyczne dla Europy i strefy euro. Maleńka Grecja może ponoć powalić giganty gospodarcze. Przecież tylko naiwni w to uwierzą. To przecież nie kto inny jak najważniejszy doradca rządu i premiera w studiu TVN24 - tak szczególnie podatnym na wygłaszanie ekonomicznych absurdów i idiotyzmów - oświadczył: „myślę, że będzie lepiej, myślę, że będzie dobrze”. Jakżeby ten kamień filozoficzny PO cudownie mógłby zadziałać na nastroje i sytuację gospodarczą i finansową Grecji. Atenom przydałby się taki ekspert i doradca. To wręcz bezcenne rady i epokowe stwierdzenia. Nie bądźmy egoistami. Nie warto pchać się dziś do Europejskiego Banku Odbudowy i Rozwoju, dziś wyzwanie intelektualne czeka na Peloponezie, a nie w Londynie. Tym bardziej, że przecież były premier J.K.Bielecki był przeciwnikiem konsultacji w Polsce ws. emerytur. Można by więc 9 mln Greków od ręki zaordynować np. 67 albo lepiej: 75 lat pracy bez konsultacji ze związkami. Oczywiście dla ich dobra. A jego złota maksyma dla emerytów (22 stycznia 2011 r., RMF.FM): „będziecie tak zamożni, jak będzie zamożne państwo polskie” właśnie w Grecji zostało perfekcyjnie wprowadzone w życie.

Nie skąpmy geniuszy. Odżałujmy i puśćmy ekipę „zawodowców” na szerokie greckie wody, którzy co prawda nie jeden już zegarek zepsuli, ale koniecznie znów chcą coś naprawiać. Niech robią to przynajmniej w słonecznym klimacie, a nie tu nad Wisłą. Ich imiona przejdą do historii mitów greckich. Zasłużymy w ten sposób na wdzięczność greckiego narodu, to może i all-inclusive dla chcących wypocząć przyjaciół znad Wisły będzie tańsze.

Pewnie w takiej ekipie siedmiu wspaniałych przydałby się Grekom też prezes Marek Belka, bo człek ma gest, a co tam: nas stać na 6 mld euro pomocy dla braci Greków, choć już nie dla prawdziwych przyjaciół Węgrów. Sprawdza się też w Atenach śmiała teza prezesa NBP, że „giełda jest dla frajerów” - wystarczy przecież popatrzeć na notowania greckich banków. Pewno Greków przekonałyby te śmiałe, odkrywcze teorie szokowe prof. L. Balcerowicza, że trzeba ciąć, zamrażać, zmniejszać wydatki, prywatyzować.

Warto przeboleć chwilowy leasing fachowców i podzielić się sukcesem i doświadczeniami w unijnej rodzinie.

No i na koniec nie może zabraknąć w polskiej drużynie siedmiu wspaniałych ministra infrastruktury Sławomira Nowaka; on da gwarancję, że bankrut nie upadnie, nie straci płynności, co byłoby wielce uspokajające dla francuskich, niemieckich czy hiszpańskich banków. Drżyjcie międzynarodowi spekulanci, zbóje i walutowi rabusie. Akropol będzie nasz, Grecja stanie się tygrysem Europy, a i my w kraju odetchniemy.

Autor jest głównym ekonomistą SKOK


 



Źródło:

Janusz Szewczak