Posłowie opozycji od rana robią cyrk w Sejmie wrzeszcząc w obronie... - no właśnie kogo? Sądów, czy sędziów. Do ich histerycznych wystąpień odniósł się minister sprawiedliwości.
"Może to jest wina, że my ścigamy skorumpowanych, podejrzanych o pranie brudnych pieniędzy, udział w zorganizowanej grupie przestępczej sędziów. Może pani prezes (I prezes SN Małgorzata Gersdorf - PAP) uważa i poczytuje mi to za winę. Ale ja takiej winy się nie wstydzę, ja się do niej przyznaję, ja chcę być tak winny, jako prokurator generalny. Po to zostałem prokuratorem generalnym. To też nas rożni" - mówił minister.
"Nie słyszałem troski, to jest smutne, tu w Warszawie, w sprawach sądów, które podejmowały decyzje o przydziale kuratorów, mających 120, 140 i więcej lat. Dzięki którym mogi być na bruk wyrzucani mieszkańcy Warszawy. Ten zły prokurator generalny spowodował wszczęcie 150 śledztw, które były wcześniej umarzana prawie wszystkie i skręcone. I te sprawy zatrzymały ten proces oszukiwania, wyzysku ludzi, wyrzucania ich na bruk, proces wielkiej niesprawiedliwości, który dział się nie tylko pod okiem, ale z udziałem sądów. Gdzie był Sąd Najwyższy" - pytał minister.