Przypomnijmy, że w poniedziałek mężczyzna podłożył bombę pod samochodem żony, która przyjechała do pracy, do szkoły. Już wiadomo, że mężczyzna w czasie przesłuchania przyznał się do tego, że skonstruował ładunek wybuchowy. Twierdził jednak, że nie chciał jej zabić, a tylko nastraszyć. Potem wyznał, że chciał się jej pozbyć.
Biegli na razie orzekli, że gdyby bomba wybuchła, samochód stanąłby w płomieniach, a wtedy życie kobiety byłoby zagrożone. Aresztowanie mężczyzny jest także wynikiem tego, że małżonkowie, mimo, że się rozwodzą, wciąż razem mieszkają. Prokuratura chciała więc zapewnić bezpieczeństwo kobiecie.
Reklama