Władysław Frasyniuk zapowiedział na antenie TVN24, że rozważa możliwość zaskarżenia działań policji - jako bezprawne - wobec osób zakłócających na Krakowskim Przedmieściu przebieg miesięcznicy
Później było jeszcze ciekawiej. W pewnym momencie Władysław Frasyniuk zaczął przekonywać, że politycy Prawa i Sprawiedliwości... nie wierzą Jarosławowi Kaczyńskiemu.- Rozważam możliwość zaskarżenia działań policji jako bezprawne, zaskarżenia tego, że wobec nas, demonstrantów, użyto bezprawnie siły. Myśmy tam byli zgodnie z obowiązująca Konstytucją. To nie nasza wina, że tam postawiono policjantów – twierdził Frasyniuk.
Pytany o to, co skłoniło go do uczestniczenia w sobotnim proteście, Frasyniuk odparł, że powodem była zmiana ustawy o zgromadzeniach.- Jestem głęboko przekonany, że Jarosławowi Kaczyńskiemu jeszcze wierzy garstka ludzi, ale ws. Frasyniuka połowa PiS-u już Kaczyńskiemu nie wierzy. Sam Kaczyński moim zdaniem w tej sprawie będzie jednym z bardziej ostrożnych polityków, gdy będzie podejmował decyzje – mówił Frasyniuk.
- Demokracja polega na tym, że każdy, nawet wariat, ma prawo do organizowania demonstracji, ma prawo do głoszenia swoich własnych poglądów, pod warunkiem, że (...) nie zagrażają bezpieczeństwu, życiu i godności innych ludzi. W tym sensie ja także nie odmawiam prawa do tego, żeby PiS organizował miesięcznice w sprawie smoleńskiej – tłumaczył Frasyniuk.
- Nie mam pretensji do policji, bo policja stanęła tam w sprzeczności z prawem. Bo to my, obywatele mamy prawo do demonstracji. To politycy złamali prawo konstytucyjne, stawiając tam policjantów – oznajmił Frasyniuk.