Niedawno Krzysztof Łoziński zajął miejsce skompromitowanego Mateusza Kijowskiego i lideruje tzw. obrońcom demokracji. Jako naczelny kodziarz wziął oczywiście udział w zakłócaniu obchodów 86. miesięcznicy smoleńskiej. I choć bardzo chciał się wykazać, zostać „męczennikiem” jak Władysław Frasyniuk, to niestety mu nie wyszło. O swoim „dramacie” opowiedział na antenie radia…
W minioną sobotę na Krakowskim Przedmieściu kilkadziesiąt osób znów zakłóciło obchody kolejnej miesięcznicy smoleńskiej. Rozsiedli się na ulicy, próbując w ten sposób zatrzymać Marsz Pamięci.
Wśród tych osób był też Władysław Frasyniuk, który – jak podała policja – odpowie z naruszenie nietykalności cielesnej jednego z funkcjonariuszy.
Dziś Krzysztof Łoziński gościł w Radiu Zet, gdzie opowiadał o swoich „wyczynach” tamtego dnia. Pytany o to, czy również „siłował się z policją”, odpowiedział, że i owszem „siadał, blokował”, ale niestety „się nie siłował”.
Nie doznałem zaszczytu wyniesienia. No ja robiłem to samo (co Władysław Frasyniuk – red.), tylko się po prostu nie przebiłem. Ja byłem krok za Władkiem. Władek się przebił, przeszedł tam pod liną, a ja zostałem już w tym momencie oddzielony przez dużą taką grupę policjantów, z którą już nie byłem w stanie się przepchnąć
– biadolił.
Łoziński chyba nie miał innego wyjścia i musiał się jakoś wytłumaczyć, że nie „doznał zaszczytu wyniesienia”. W szeregach KOD-u, na którego czele obecnie stoi, szybko pojawiły się bowiem sugestie, że w sobotę stchórzył.
Radiowe lamenty Łozińskiego docenili za to internauci, którzy mieli sporo używania…
Źródło: Radio Zet,niezalezna.pl
#Władysław Frasyniuk #Komitet Obrony Demokracji #KOD #Krzysztof Łoziński
Chcesz skomentować tekst? Udostępnij treść i skomentuj w mediach społecznościowych.
plk