Jak wskazuje autor na początku, w procedurach dublińskiej i readmisji, w okresie od stycznia do końca maja ub.r. z Niemiec do Polski trafiło 290 osób. Kolejne dane obejmują okres od stycznia 2024 do końca lutego 2025 roku. To już 1077 osób.
Skąd więc informacja o tysiącach odstawionych do Polski migrantów? Wszystko sprowadza się do szerokiej definicji niemieckiej kontroli granicznej.
- Policja Federalna może elastycznie i w zależności od bieżącej oceny sytuacji wyznaczać punkty kontrolne, a także wdrażać sprawdzone środki przeszukania mobilnej policji granicznej - tłumaczyła w ubiegłym roku Interii Franziska Gorski z Komendy Głównej Policji Federalnej Niemiec.
Słowem - kontrola wcale nie musi się odbywać w pasie granicznym. Możliwa jest więc sytuacja, w której migrant zostaje ujęty przez „mobilną” kontrolę graniczną na przykład w Akwizgranie (600 kilometrów od granicy z Polską) i tam usłyszeć, że Niemcy odmawiają wjazdu na ich terytorium.
Co się dzieje z przykładowym migrantem, ujętym setki kilometrów od granicy z Polską?
„Taki migrant trafia więc z powrotem na otwartą granicę z Polską, a Niemcy - w ramach kontroli granicznej - nie muszą informować naszych służb, że kogoś zawracają do Polski. Brak takiego obowiązku potwierdził nam rzecznik Straży Granicznej ppłk Andrzej Juźwiak”
- pisze Interia.
Portal precyzuje, że - w odróżnieniu od procedur dublińskiej i readmisji - zwroty w procedurze kontroli granicznej idą w tysiące.
Konkretnie - od czerwca 2024 do końca lutego 2025 - to 5726 osób, którym odmówiono wjazdu na granicy lądowej, zaś od stycznia 2024 do końca maja 2024 to 4617 osób.
Łącznie daje to zawrotną liczbę 10343 migrantów odstawionych przez niemieckie służby do Polski.