Prof. Andrzej Zoll, były prezes Trybunału Konstytucyjnego, od kilku tygodni snuje rozmaite scenariusze dotyczące wyników wyborów prezydenckich.
W końcu czerwca przedstawił koncepcję zakładającą, że Zgromadzenie Narodowe mogłoby zawiesić postępowanie – miałaby dobiec końca kadencja urzędującego prezydenta, a urząd miałby sprawować marszałek Sejmu i wówczas mógłby podpisać m.in. ustawę incydentalną.
Z kolei 18 lipca na antenie TVN 24 stwierdził m.in.:
„(…) nie ma chyba wątpliwości, że wybory zostały rozstrzygnięte i Pan Nawrocki został wybrany Prezydentem i jest dzisiaj słusznie traktowany jako Prezydent elekt. Natomiast chodzi o to, żeby jednak nie było żadnych wątpliwości co do procedury ważności stwierdzenia wyborów. Ja myślę, że Zgromadzenie Narodowe jest takim organem władzy państwowej (…) które powinno nie tylko przyjąć ślubowanie, ale i stwierdzić ważność wyborów. Ja sobie wyobrażam w ten sposób, że zwołane na 6 sierpnia Zgromadzenie Narodowe powinno dopuścić do głosu Prokuratora Generalnego, zresztą senatora, czyli członka zgromadzenia, który przedstawi te zarzuty, które ma w stosunku do Izby Kontroli i niech Zgromadzenie Narodowe podejmie decyzję i stwierdzi ważność wyborów. (…) należy wykorzystać tę możliwość, żeby to Zgromadzenie Narodowe wypowiedziało się co do ważności wyborów (…) W tej sytuacji uważam, że powinno dojść do zawieszenia przyjęcia ślubowania".
Pomysły Zolla został zmiażdżone przez prawników. Wskazywano wprost, że to rozwiązania niezgodne z Konstytucją RP.
Jak ustalił portal Niezalezna.pl, dziś rano do Prokuratury Okręgowej w Warszawie złożone zostało zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa.
„Zawiadamiam o uzasadnionym podejrzeniu popełnienia przestępstwa nakłaniania funkcjonariuszy publicznych: Marszałka Sejmu RP oraz pozostałych członków Zgromadzenia Narodowego do popełnienia przestępstwa niedopełnienia wynikającego z Konstytucji RP obowiązku przyjęcia przez Zgromadzenie Narodowe przysięgi od nowo wybranego Prezydenta RP Karola Tadeusza Nawrockiego i w ten sposób uniemożliwienia wyżej wymienionemu objęcia funkcji Prezydenta RP, na którą został wybrany w wyborach powszechnych w dniu 1 czerwca 2025 r. oraz o przestępstwie nakłaniania wskazanych powyżej funkcjonariuszy publicznych do przekroczenia określonych w Konstytucji RP uprawnień poprzez podjęcie przez nich decyzji w przedmiocie ważności wyboru Prezydenta RP”
- czytamy w zawiadomieniu Stowarzyszenia "Prawnicy dla Polski".
„Nieodebranie przez Zgromadzenie Narodowe w dniu 6 sierpnia 2025 r. przysięgi od Karola Tadeusza Nawrockiego, do czego nakłania Andrzej Zoll, doprowadzi do sytuacji, w której Rzeczpospolita Polska będzie pozbawiona m.in. „najwyższego przedstawiciela i gwaranta ciągłości władzy państwowej” – podkreślono.
Rozmawiamy z sędzią Łukaszem Piebiakiem
Skąd decyzja o złożeniu zawiadomienia do prokuratury ws. wypowiedzi prof. Zolla?
„Czas najwyższy powiedzieć „dość” mówieniu przez ludzi, którzy uchodzą za autorytety, rzeczy nie tyle głupich, co przede wszystkim groźnych” - tłumaczy Niezalezna.pl sędzia Łukasz Piebiak, prezes Stowarzyszenia „Prawnicy dla Polski”. Przyznaje, że mało jest w Polsce prawników, którzy mają taki życiorys, jak były prezes Trybunału Konstytucyjnego.
„Jeżeli więc taki człowiek sugeruje rozwiązania, które są wprost sprzeczne z obowiązującym porządkiem prawnym, to ma prawo się spodziewać, że do kogoś to trafi i być może się dostosuje do takich propozycji. Oddziaływanie tego rodzaju pomysłów jest gigantyczne, zwłaszcza na ludzi, którzy nie mają specjalistycznego przygotowania, nie są prawnikami, nie mówiąc o specjalizacji w zakresie prawa konstytucyjnego”
- podkreśla s. Piebiak.
Wskazuje też na inne, równie poważne, konsekwencje: „bezpośrednim adresatem tego czynu, który my traktujemy w kategoriach karalnego podżegania do popełnienia przestępstwa, jest marszałek Sejmu Szymon Hołownia, ale prof. Zoll zbyt długo funkcjonuje w sferze publicznej, żeby nie wiedział, że to co mówi – w określonym miejscu i czasie na tle wyniku wyborów prezydenckich – będzie miało ogromny wpływ na emocje społeczne, które i tak są u zenitu”.
„Wygłaszając tego typu komentarze, chce się osiągnąć określony efekt. W tym przypadku, ten efekt jest o gigantycznym rażeniu ustrojowym, nie mielibyśmy głowy państwa” – stwierdził prezes „PdP”. - „Być może więc tego rodzaju zawiadomienie i konieczność jego rozpoznania przez organ prokuratorski, doprowadzi niektórych do opamiętania”.