- Donald Tusk dostał nagrodę od Kongresu Kobiet na kredyt, na zachętę. Niech będzie mu drogowskazem, w jaką stronę powinien zmierzać polityk - stwierdziła na antenie Polsat News posłanka Lewicy, Agnieszka Dziemianowicz-Bąk. Nagroda dla lidera PO na feministycznej imprezie spotkała się z mocną krytyką środowisk lewicowych
We Wrocławiu w weekend odbył się XIV Ogólnopolski Kongres Kobiet, podczas którego nagrodę przyznano m.in. szefowi PO Donaldowi Tuskowi. W uzasadnieniu decyzji podkreślono m.in., że Tusk jako premier wprowadził refundację in vitro, opowiada się też za legalizacją związków partnerskich.
Nagroda Tuska spotkała się z duża krytyką ze strony środowisk lewicowych i feministycznych. Działaczki krytycznie oceniły "zasługi" Tuska.
Jak się jednak okazuje, zasługi były prawdopodobnie zupełnie drugoplanowe.
- Donald Tusk dostał nagrodę od Kongresu Kobiet na kredyt, na zachętę. Niech będzie mu drogowskazem, w jaką stronę powinien zmierzać polityk
- powiedziała dzisiaj w Polsat News parlamentarzystka Lewicy, Agnieszka Dziemianowicz-Bąk.
Oburzenia nie kryje inny działacz lewicowy, Robert Biedroń, w przeszłości także laureat nagrody Kongresu Kobiet.
- Moje rozczarowanie jest oparte na tym, że ja otrzymałem tę nagrodę za konkretne osiągnięcia, a w tym przypadku (...), żadnych konkretnych osiągnięć w rozbijaniu patriarchatu Donald Tusk raczej nie ma
- powiedział Biedroń. Dodał, że przyznanie nagrody Tuskowi jest "oburzające' i "nie widzi kompletnie uzasadnienia".
Według Biedronia Kongres Kobiet, swą decyzją o przyznaniu nagrody Tuskowi, "dziś jasno się już określił - stał się taką przybudówką Platformy Obywatelskiej". Biedroń stwierdziła, że decyzję podjęła "jakaś garstka pań, które usiadły i zdecydowały", nie była ona konsultowana z wieloma działaczkami i działaczami współpracującymi z Kongresem.
- Od dawna wiadomo, że tym paniom jest blisko do PO. Tylko wtedy nie ma co nazywać tego Kongresem Kobiet, tylko: "Kongresem Kobiet wspierających Platformę" i nie oszukiwać innych kobiet
- powiedział polityk.