Na kilka godzin przed wizytą niemieckiego kanclerza Friedricha Merza w Warszawie, Niemcy zaostrzyli kontrole graniczne. To miało wprowadzić nerwowość do rozmów polityków, zaś sam premier Donald Tusk uniknął odpowiedzi na pytanie, czy zmiany z nim uzgodniano.
Sytuacja na granicy, ale też szerzej - sprawa nielegalnej migracji - były jednym z tematów rozmów Tusk-Merz.
- Rozmawialiśmy o kwestii migracyjnej. Ten temat wywołuje uzasadnione emocje i lęki, a także wpływa na losy polityczne całej Europy. Jestem bardzo zadowolony z tego, że wspólnie szukamy rozwiązań. Naszą troską powinno być wzmocnienie i utrzymanie Schengen
- mówił Tusk, ogłaszając „nowe otwarcie w relacjach polsko-niemieckich, być może najważniejsze w ostatnich 30 latach”.
Niewiele wynika z tych słów polskiego premiera. Dalece więcej zaś z rozbrajająco otwartego wpisu niemieckiej dziennikarki Zary Riffler, korespondentki EuroNews.
Rozpoczyna od uspokojenia rodaków, że „w rzeczywistości nie ma żadnego problemu z Polską”.
Dalej opisuje inscenizowany opór Tuska i pełne zrozumienie ze strony rządu federalnego:
„chciałabym przypomnieć, że w Polsce trwa obecnie kampania wyborcza. Dlatego Donald Tusk i Friedrich Merz zgadzają się w takiej sprawie tylko w tle, a publicznie mówią coś zupełnie innego”.
Zdaniem Riffler, „Tusk nie może sobie pozwolić na natychmiastowe przyjęcie odrzuconych przez Niemcy imigrantów; przynajmniej nie publicznie”.
„Merz naturalnie dostrzega problem Tuska w kampanii wyborczej. Piękna sztuka polityczna. Fantastyczny. Merz uczynił to dyplomatycznie i umiejętnie”
- zachwala świeżo upieczonego kanclerza.
🇩🇪🇵🇱 In Wirklichkeit gibt es keinen Ärger mit Polen! Ich möchte daran erinnern, dass in Polen gerade Wahlkampf-Zeit ist. Weshalb ein Donald Tusk & ein Friedrich Merz sich bei so etwas natürlich nur im Hintergrund einigen & öffentlich was ganz anderes sagen. Sie kennen sich beide…
— Zara Riffler (@ZaraRiffler) May 8, 2025
Co więcej, jeden z internautów odnotował zastanawiającą zbieżność czasową. Hejterski wpis Tuska o rzekomych obciążeniach Nawrockiego i odpowiedzialności za nie, jaka spadła na Jarosława Kaczyńskiego, pojawił się dokładnie 30 minut po dekonspirującym Tuska wpisie niemieckiej dziennikarski. To próba odwrócenia uwagi?
Zwracam uwagę, że hejterski tłit Tuska poszedł równo 30 minut po ujawnieniu przez niemiecką dziennikarkę porozumienia relokacyjnego z Merzem.
— Zygfryd Czaban (@CDzwoni) May 8, 2025
Niewątpliwie ten temat miał być przykryty. https://t.co/MGTLxrAbgQ