Zandberg przekonywał, że przez ostatnie 20 lat rządzący byli tak zajęci toczeniem między sobą konfliktów, iż nie zauważyli, że nie udało im się rozwiązać "żadnego fundamentalnego problemu spośród tych, które stoją dziś przed Polską", w tym tych związanych z ochroną zdrowia, mieszkalnictwem i energetyką.
Tymczasem - jak przekonywał - Polska ma naprawdę "mamy wielki potencjał do tego, żeby wyznaczać zmiany". "Polskie społeczeństwo jest w tym świetne. Potrafi dostosować się do zmiany i potrafi te zmianę wykorzystać (...) Tylko to, co nam to bardzo utrudnia, co często to uniemożliwia, to patologiczna klasa polityczna, która od 20 lat obsiadła sektor publiczny, obsiadła Sejm, obsiadła rząd i trzyma się tej władzy tak, że nawet nie zauważyła, że stała się już przestarzała i zbędna" - powiedział.
Możemy zbudować Polskę silniejszą i nowocześniejszą niż dzisiaj, Polskę sprawiedliwą społecznie i ambitną, Polskę atomową, Polskę z krzemu i stali, a nie z dykty, tektury i Platformy Obywatelskiej
– przekonywał kandydat Razem na prezydenta.
Zdaniem Zandberga premier Donald Tusk oraz kandydat KO Rafał Trzaskowski licytują się z kandydatem Konfederacji Sławomirem Mentzenem na to, "kto szybciej zwinie polskie państwo". Lewicowy polityk krytykował też kandydata popieranego przez PiS, mówiąc: "Niestety też kandydat PiS Karol Nawrocki stoi w zupełnie innym miejscu, niż kiedyś stał Lech Kaczyński".