Zawsze to samo. O projekty przyspieszające polski rozwój, które nadadzą Polsce nowej dynamiki, trzeba się upominać i apelować. Część środków na realizację obietnic przedwyborczych w ogóle przepadła w budżecie. A paliwo zamiast po 5 złotych, jak zapewniał w kampanii Donald Tusk, będzie drożeć. My pozostaniemy z in vitro, kłótnią o aborcję i laniem pałą w PiS wraz z kolejnymi próbami siłowych wejść do jeszcze nieodbitych instytucji państwowych.
Czy na kimś zrobiła wrażenie informacja zawarta w "Rzeczpospolitej", że rząd w tym roku nie zrealizuje kluczowych obietnic gospodarczych? Chyba, niestety nie. Branża beauty zabiegała po pandemii o obniżenie stawki VAT na usługi. Została mocno poturbowana w pandemii, co jeszcze mocniej popchało ją do popierania Koalicji Obywatelskiej. W niektórych sondażach przedsiębiorcy zajmujący się kosmetologią czy fryzjerstwem w ponad 60 proc. wskazywali na partię Donalda Tuska.
Dziennik odnotował również, że gabinet KO, Trzeciej Drogi i Lewicy nie zdąży z wprowadzeniem kwoty wolnej od podatku w wysokości 60 tys. złotych. "Ze względu na wagę postulatu jego wprowadzenie musi zostać poprzedzone stosownymi analizami, korespondować z wynikami audytu stanu finansów publicznych, uwzględniać wyniki analizy dot. wpływu na systemy IT, w tym czas niezbędny na implementację zmian w systemach informatycznych oraz przetestowanie projektowanych rozwiązań" - brzmiała odpowiedź KPRM na zapytania poselskie po wygłoszonym przez Tuska expose. Minister finansów Andrzej Domański próbuje gasić pożar i robić dobrą minę do złej gry, zapewniając, że poszuka pieniędzy, ale w budżecie wysłanym do prezydenta Andrzeja Dudy nie ma tych obietnic.
Kasowy PIT? Dokładnie to samo. Gdy rząd ma w rękach samograj, czyli CPK i atom, to w pierwszym przypadku na stanowisku de facto likwidatora ląduje niekompetentny przeciwnik inwestycji, a w drugim mamy deklaracje dziwnej treści o zmianie lokalizacji. Na dodatek nowej władzy zabraknie 8 mld złotych na dopłaty na energię. Bez rychłej nowelizacji niemal pewne jest, że zapłacimy sporo więcej za prąd i gaz.
Ale też chciałbym przypomnieć o innej, sztandarowej obietnicy Donalda Tuska. Gdy oskarżano Orlen o rzekome "łupienie kierowców" i wszelkie niegodziwości, ówczesny lider opozycji mówił tak: "Będzie naprawa państwa, proste decyzje, które obniżą ceny. Mamy np. bardzo konkretne rozwiązanie, które spowodowałoby, że litr benzyny kosztowałby 5 zł" - głosił w sierpniu na spotkaniu z wyborcami KO. Tusk twierdził ponadto, że gdyby był wtedy premierem, kierowcy natychmiast płaciliby 5,19 zł za paliwo. Jaka jest rzeczywistość?
"Aktualne średnie ceny na stacjach ukształtowały się na poziomie odpowiednio: benzyny bezołowiowej 95 - 6,32 zł/l (+8 gr/l w ciągu tygodnia), bezołowiowej 98 – 6,86 zł/l (+7 gr/l), oleju napędowego 6,49 zł/l (+8 gr/l), autogazu – 2,89 zł/l (+1 gr/l)" - podaje portal e-petrol. Analitycy szacują, że od przyszłego tygodnia ceny za benzynę i olej napędowy pójdą w górę od 5 do 10 groszy na litrze.
A my dostaniemy w zamian spory ideologiczne, być może też wewnątrz koalicji oraz artystów od rozliczeń PiS w postaci skaczącego mecenasa, wolontariuszki w pojedynkę ratującą setki ludzi i nauczyciela, który chwali się, że jest mistrzem konchowania i nagrywa obciachowe filmiki w mediach społecznościowych. To już było - choć w mniejszym natężeniu na samym starcie - dekadę temu.