Wczoraj premier Islandii Katrín Jakobsdottir z Ruchu Zieloni-Lewica ogłosiła start w wyborach prezydenckich, które odbędą się 1 czerwca. W związku z kampanią ma zrezygnować ze stanowiska szefowej rządu, a to piastuje od 2017 roku. Co ciekawe, w wyborach swój start zapowiada również Polka - z mocno lewicowymi poglądami.
Decyzja premier komentowana jest w islandzkich mediach jako "polityczny wstrząs". Spekuluje się, że może dojdzie do przedterminowych wyborów jeszcze latem. Jakobsdottir uważana jest za spoiwo koalicji z Partią Postępu oraz Partią Niepodległości.
Dotychczas chęć startu w wyborach prezydenckich na Islandii zgłosiło 60 osób, aby jednak kandydować, należy zebrać przez stronę internetową poparcie od 1500-3000 wyborców w zależności od okręgu.
Obecnego prezydenta Islandii Gudniego Johannessona, który pełni tę funkcję od 2016 roku i już nie kandyduje, chce zastąpić m.in. Polka mająca islandzkie obywatelstwo Agnieszka Sokołowska. Po przeanalizowaniu jej zapowiedzi, wynika z nich, że kobieta mocno utożsamia się ze środowiskiem lewicowym. Jak zapowiada w wywiadzie z portalem icelandnews.is - "chce walczyć z szeroko rozumianą nietolerancją – nie tylko z ksenofobią i rasizmem, ale też z uprzedzeniami na tle tożsamości płciowej, wyznania, niepełnosprawności itd.".
"Glównym hasłem mojej kampanii jest obietnica niestrudzonej pracy na rzecz zmniejszenia nierówności społecznych" - mówi w rozmowie z portalem Sokołowska.
Inny potencjalny kandydat to Gudmundur Felix Gretarsson, pierwszy na świecie człowiek, który przeszedł operację przeszczepu rąk i barków.