Do 25 września rodzice oraz opiekuni mogą wypisać swoje dzieci z edukacji zdrowotnej - przedmiotu wymyślonego przez ministerstwo edukacji pod wodzą Barbary Nowackiej. Zrobił to między innymi prezydent Polski, Karol Nawrocki.
"Podjęliśmy decyzję o wypisaniu naszego syna z zajęć edukacji zdrowotnej" - poinformował prezydent w ramach wpisu zamieszczonego w mediach społecznościowych.
Ponadto, prezydent Nawrocki wyraził swoje zastrzeżenia co do treści nauczanych w ramach nowego przedmiotu. "Pod niewinnie brzmiącą nazwą tego przedmiotu próbuje się przemycać do polskich szkół ideologię i politykę, a na to nie może być zgody" - czytamy we wpisie.
I choć po tym komunikacie członkowie rządu, szczególnie ci związani z resortem edukacji, przystąpili do ataku pod adresem prezydenta, opinia publiczna szybko sprowadziła rządzących na ziemię.
A co na temat procesu wypisywania dzieci z kontrowersyjnego przedmiotu uważa Barbara Nowacka? Ta wypowiedź z pewnością szybko nie spadnie z języków.
Nowacka o swoim "sukcesie"
Zapytana na antenie TVP Info w likwidacji o to, ilu uczniów - na ten moment - zostało wypisanych z edukacji zdrowotnej, odparła: "ministerstwo nie ma takich danych [ilu uczniów zostało wypisanych z edukacji zdrowotnej]. Te dane będą mieli do końca tego tygodnia dyrektorzy szkół i potem będą je wpisywać w system, więc pewnie na początku października będziemy wiedzieli, jak wygląda sytuacja z edukacją zdrowotną".
To jednak nie koniec.
Dalej Nowacka stwierdziła, że w resorcie uważano, iż przedmiot powinien być obowiązkowy, ale - jak dodała - "nie chce w szkole wojen".
"Uważam, że czasami trzeba wprowadzać rzeczy spokojniej. Natomiast tak - MEN stoi na stanowisku, że ten przedmiot jest po prostu potrzebny i powinien być obowiązkowy"
– rzuciła.
I teraz uwaga. Wyraźnie "wierząc" w sukces przedmiotu, Nowacka przepuściła następującą wypowiedź: "na pewno wypisze się więcej niż połowa dzieci, co do tego nie mam cienia wątpliwości".