Wyszukiwanie

Wpisz co najmniej 3 znaki i wciśnij lupę
Polityka

Wyborcza aplikacja PO prezentem od Rosjan? Sakiewicz ma wątpliwości, czy Tusk aby już nie "policzył głosów"

Komitet Obrony Demokracji ma dla szefa Platformy Obywatelskiej prowadzić własny system liczenia głosów w nadchodzących wyborach. Podczas "Debaty Dnia" na antenie Polskiego Radia 24, padło, że polskie służby obawiają się, iż program jest "prezentem od Rosjan". "Mam nadzieję, że nie mają już gotowych wyników" - skomentował redaktor naczelny "Gazety Polskiej" i "Gazety Polskiej Codziennie" Tomasz Sakiewicz.

Teza o tym, że rząd sfałszuje nadchodzące wybory parlamentarne, nieustannie pojawia się w wypowiedziach szefa PO. Rzekomo w związku z tym, działacze KOD mają nadzorować "prawdziwy wynik". Do tego posłuży im specjalna aplikacja, która w opinii polskich służb bezpieczeństwa, może być prezentem od Rosjan, który posłuży do siania zamętu w opinii publicznej.

No jeśli Platforma ma aplikację - mam nadzieję, że jeszcze bez wyników wyborów - dzięki której będzie mogła ogłosić, że wyniki zostały sfałszowane, to znaczy, że nie wierzy, że wygra te wybory. Już nie chodzi o to, czy PiS by się nadawał do fałszowania wyborów, bo tej sprawności PiS-owcy po prostu nie mają - to jest trochę i złośliwość i trochę przyznania racji, bo to jest trochę inny gatunek ludzi, który raczej nie angażuje się w tego typu rzeczy

– skomentował redaktor naczelny "GP" Tomasz Sakiewicz.

Odnosząc się do możliwej przedwyborczej prowokacji ze strony Rosjan, która miałby zachwiać poczuciem bezpieczeństwa Polaków, stwierdził, że najważniejsza jest świadomość społeczeństwa. "Rosjanie w takich wielopiętrowych prowokacjach maja pewne doświadczenie, tyle tylko, że zawsze trzeba ludzi uodparniać, opowiadać, żeby się rozglądali i patrzyli, czy te zjawiska, które dzieją się wokół nas są samoczynne, czy ktoś na nie wpływa" - powiedział. Z kolei, zdaniem Sakiewicza, jeśli Rosja zdecyduje się do użycia migrantów w celu prowokacji, będzie to jedynie woda na młyn dla obecnego rządu, a to za sprawą wcześniejszego sukcesu w obliczu takiego zagrożenia.

"Jeżeli teraz Polska zostanie zaatakowana migrantami, to przecież pamiętamy - poparcie dla rządu i służb polskich w momencie ataku na granicy z Białorusią gwałtownie wzrosło. Poparcie to było takie, że zaczęliśmy się zastanawiać, czy rząd nie odda władzy i okazuje się, że bardzo udana akcja powstrzymania fali migrantów zyskała poklask społeczny i poparcia dla rządu wzrosło (...) Jeśli Rosjanie w ten sam sposób - bo może zrobią coś innego - przeprowadzą tę prowokację, to raczej wesprą siły antyrosyjskie, a nie prorosyjskie w Polsce"

– zauważył dziennikarz. Dodał, że Prawo i Sprawiedliwość nadal jest uważane za najbardziej antyrosyjska partię. "Tusk mimo wielu wysiłków, nie przefarbował się na czołowego wroga Putina, bo jednak nie wszyscy mają taką sklerozę" - ocenił.

Źródło: niezalezna.pl