- Ludzie zdają sobie sprawę, czym grozi Zielony Ład. Wiedzą, czym grozi pakt migracyjny, brak poprawy stosunków handlowych z Ukrainą i kilka innych rzeczy. To powinno działać i niewykluczone, że ta frekwencja będzie większa niż 28 procent. Ludzie, którzy coraz bardziej orientują się w polityce, doskonale wiedzą, że nie rzecz we frekwencji, tylko w tym, kto wygra, kto obsadzi Parlament Europejski. To zadecyduje o tym, jaka będzie przyszła Europa - powiedział prof. Henryk Domański podczas wieczoru wyborczego w TV Republika.
Na godz. 17 frekwencja w skali kraju w wyborach do Parlamentu Europejskiego wyniosła 28.20 proc. O 18.50 rozpoczął się wieczór wyborczy w TV Republika. Katarzyna Gójska rozmawiała z naukowcami, którzy odnieśli się do tych informacji.
"Ludzie zdają sobie sprawę, czym grozi Zielony Ład. Wiedzą, czym grozi pakt migracyjny, brak poprawy stosunków handlowych z Ukrainą i kilka innych rzeczy. To powinno działać i niewykluczone, że ta frekwencja będzie większa niż 28 procent. 53 reprezentantów Polski będzie w Parlamencie Europejskim przy czym ludzie, którzy coraz bardziej orientują się w polityce, doskonale wiedzą, że nie rzecz we frekwencji, tylko kto wygra, kto obsadzi Parlament Europejski. To zadecyduje o tym, jaka będzie przyszła Europa"
Podkreślił też, że "ważniejsze jest to, jaka będzie frekwencja w Niemczech, Francji i Hiszpanii, czyli krajach, które obsadzą prawie 400 tych miejsc".
"To jest kluczowy moment. Wszystko przemawia za tym, że frekwencja powinna być większa. To nie jest wielki wysiłek pójść nawet na godzinę na wybory"
Wyraził też opinię, że "w 2015 roku wygrana prezydenta Dudy w dużym stopniu zaważyła o zwycięstwie tej partii, która rządziła przez następne 8 lat i która w tej chwili jest w opozycji".
Z kolei prof. Genowefa Grabowska wskazała, że "nastąpiło pewne zmęczenie wyborami".
"Chodzenie do wyborów co kilka miesięcy nakłada jednak na obywateli taki pewien element spowszednienia. Te wybory spowszedniały. To, że wybory europejskie są trzecie w kolejności po tych wielkich wyborach do parlamentu i wyborach lokalnych, gdzie ludzie identyfikują się właśnie z tą władzą lokalną bardzo silnie, to teraz można powiedzieć, że odległa Bruksela to myślą sobie niektórzy, że to tak daleko, że to przecież nie oddziałuje, a od tego mamy rząd, żeby nas przed negatywnymi skutkami Brukseli chronił. W związku z tym wydaje się, że nastąpiło takie uśpienie. Zresztą nigdy w Polsce wybory europejskie frekwencją nie dorównywały wyborom do parlamentu krajowego ani wyborom samorządowym. To jest zjawisko oczekiwane chyba. One nie mogły mieć frekwencji zdecydowanie wyższej"
Prof. Grzegorz Kucharczyk oznajmił, że "może część wyborców uważa, że jakkolwiek by zagłosowali, będą rządzić ci, którzy w takiej czy innej koalicji, którzy będą kontynuować dotychczasowy kurs polityczny – zarówno w polityce krajowej jak i europejskiej".
"Ja chciałbym przypomnieć, żebyśmy tak nie odnosili się do 2019 roku. Były to wyjątkowe wybory. Przypomnijmy: obecnie rządzące partie w Polsce szły w jednym bloku jako tzw. Koalicja europejska. Wtedy nikt nie ukrywał, że to miała być taka przygrywka do wyborów parlamentarnych jesienią 2019 roku. To był specyficzny moment i specyficzna konfiguracja polityczna. Dzisiaj nie ma Koalicji Europejskiej. Dziś Lewica, Trzecia Droga i Platforma i idą osobno. 2019 rok to nie jest dobry punkt odniesienia moim zdaniem"