"Włochy przesunęły się w swoich preferencjach politycznych na prawo, ale nie oznacza to powrotu faszyzmu w tym kraju" - w taki sposób brytyjskie media komentują wynik wczorajszych wyborów parlamentarnych we Włoszech, które - jak przypominamy - wygrało prawicowe ugrupowanie Bracia Włosi.
"Włochy przesuną się na prawo. Pytanie brzmi, jak bardzo, ale by na nie odpowiedzieć, trzeba spróbować ustalić, kim pani Meloni jest - a kim nie jest. Po pierwsze, powiedzmy sobie jasno - nie jest faszystką. Owszem, logo jej partii jest pozostałością po jej faszystowskich początkach i owszem, nastoletnia pani Meloni wyraziła kiedyś podziw dla cech przywódczych Mussoliniego. Ale nie, nie jest faszystką - słowo, które jest rzucane zbyt beztrosko"
- pisze korespondent stacji Sky News.
Wskazuje on, że liderka partii Bracia Włosi ma zdecydowanie prawicowe poglądy w sprawach społecznych, np. w kwestii adopcji dzieci przez pary homoseksualne, zapowiada walkę z nielegalną imigracją, opowiada się przeciwko globalizmowi i "wokeizmowi".
"Ale czy jej polityka jest naprawdę ekstremalna, a nawet niezwykła? Kiedy rozmawialiśmy, powiedziała mi, że podziwia Ronalda Reagana i Margaret Thatcher. Stworzyła przyjazne więzi z amerykańskimi Republikanami i chciałaby zbliżyć się do brytyjskiej Partii Konserwatywnej. Podobnie jak Liz Truss, uważa obniżenie podatków za ważny pierwszy krok w udowodnieniu swojej wiarygodności"
- wskazuje.
W podobnym tonie wypowiada się komentator dziennika "Financial Times" Tony Barber. Przyznaje, że zwycięstwo Meloni "to w pewnym sensie przełomowy moment dla Włoch i europejskiej demokracji".
"Istnieją jednak poważne podstawy, aby zakwestionować pogląd, wyrażany niekiedy poza granicami Włoch w trakcie kampanii wyborczej, że wynik ten zwiastuje zwrot w kierunku ekstremizmu"
- pisze.
Wyjaśnia, że Meloni odniosła swój triumf dzięki konserwatywnej, nacjonalistycznej platformie, bliższej formułom, które w przeszłości przyniosły sukces koalicji Silvio Berlusconiego, niż polityce związanej z Włoskim Ruchem Społecznym, neofaszystowską partią z przełomu lat 40. i 50. ubiegłego wieku, z której pośrednio wywodzą się Bracia Włosi.
Podkreśla też, że stabilność włoskiej polityki jest w dużej mierze gwarantowana przez silne instytucje w postaci prezydentury, Sądu Konstytucyjnego, obu izb parlamentu, banku centralnego i ministerstwa finansów.
"Częściowo w odpowiedzi na doświadczenia faszystowskie z lat 1922-1943 powojenne Włochy starannie rozdzielają władzę pomiędzy różne ośrodki w sposób, który utrudnia władzy wykonawczej podejmowanie niebezpiecznie radykalnych działań"
- pisze publicysta.
Jak zauważa Barber, większym zagrożeniem dla Włoch niż ekstremizm Meloni, o który ją oskarżają, jest jej minimalne doświadczenie w sprawowaniu władzy.