W ubiegłym roku Donald Tusk zapowiadał "wyprowadzanie" szefa NBP. Po wyborach okazuje się jednak, że nie wszyscy popierają takie rozwiązania. Adam Bodnar, nowy senator wybrany z list KO, obawia się, że naruszanie konstytucji może sprawić, że opozycja "zaplącze się we własne nogi".
Politycy Platformy Obywatelskiej zapowiadali w przeszłości co zrobią z prezesem NBP Adamem Glapińskim, gdy tylko dojdą do władzy.
- Adam Glapiński jest nie tylko niekompetentny, nie tylko nieprzyzwoity w tym, co robi. Adam Glapiński jest też nielegalny. Nie będzie ani dnia dłużej prezesem NBP. Nie trzeba będzie ustawy - zapowiadał Donald Tusk. Z kolei Tomasz Siemoniak stwierdził w TVN24, że "przyjdą silni ludzie i wyprowadzą prezesa".
Już po wyborach, a Adam Bodnar, wybrany na senatora z list Koalicji Obywatelskiej, zapytany został co z szefem banku centralnego, który ma kadencję do 2028 roku. "Trzeba z tym żyć. Ja niespecjalnie widzę, jakie mogą być argumenty konstytucyjne, żeby skrócić tę kadencję" - zastrzegł.
Bodnar ostrzegł też przed przeprowadzaniem rewolucji, jakiej domagają się zagorzali zwolennicy partii Donalda Tuska.
Chodzi o odpowiedź na głębsze pytanie, a mianowicie: czy te wszystkie zmiany, które chcemy przeprowadzać, mają służyć tylko i wyłącznie osiągnięciu celu politycznego, czy też działamy zawsze i wszędzie zgodnie z konstytucją? Ja jestem zwolennikiem tego drugiego rozwiązania, nawet jeśli może nas to kosztować
– podkreślił.
Ja się obawiam takiego scenariusza, że jeżeli ta konstytucja będzie tu i tam naruszana, albo gdzieś trochę zignorowana, albo zlekceważona, to za chwilę się okaże, że opozycja demokratyczna sama się zaplącze we własne nogi i już, w którymś momencie, nie będzie żadnego punktu odniesienia. Obywatele walczyli o konstytucję i uważam, że to musi być drogowskaz, nawet jeżeli będzie to kosztowało więcej czasu
– dodał.
Jednocześnie Bodnar stwierdził, że jeżeli rząd stworzy obecna opozycja, to będzie musiała zmierzyć się z rodzajem polityczno-prawnych szachów. Pojawił się też - nie pierwszy raz z wykonaniu polityków KO - element szantażu w stronę prezydenta Andrzeja Dudy. "Trzeba zadać prezydentowi pytanie, jakie pan prezydent ma plany na siebie, także po zakończeniu swojej kadencji" - stwierdził nowy senator.