Wyszukiwanie

Wpisz co najmniej 3 znaki i wciśnij lupę
Polityka

Wielkie słowa, zero konkretów. Totalne fiasko szczytu medycznego Tuska

Premier rzuca złote myśli, a minister zdrowia chwali się sukcesami… – pisali do dziennikarza „Codziennej” uczestnicy szczytu medycznego Donalda Tuska w trakcie tego wydarzenia. Wynik szczytu: zapowiedź dalszej debaty. W tym samym czasie szpitale zaczynają przechodzić w tryb awaryjny, czyli koncentrują się jedynie na ratowaniu życia, lub rezygnują z prowadzenia planowych zabiegów. Minister zdrowia Jolanta Sobierańska-Grenda publicznie dyskredytuje swoje pomysły, a dyrektorzy szpitali powiatowych zapowiadają ich upadek.

Szczyt medyczny Tuska 

W czwartek miał miejsce zorganizowany przez premiera Donalda Tuska tzw. szczyt medyczny. Został zwołany ad hoc, by uprzedzić zapowiadany dużo wcześniej szczyt medyczny u prezydenta i przykryć oburzenie środowisk medycznych i pacjentów po ujawnieniu opinii publicznej przez media planu oszczędności NFZ na przyszły rok.

– Premier rzuca złote myśli, a minister zdrowia chwali się sukcesami... – relacjonowali anonimowo „Codziennej” uczestnicy szczytu Donalda Tuska w trakcie tego wydarzenia. Te złote myśli premiera to m.in.: „Kondycja ochrony zdrowia w końcówce roku zawsze budzi emocje. Nie bagatelizujemy tematu”; „Zapewniam, że NFZ nie jest bankrutem, jest wypłacalny, jest rzetelnym płatnikiem”.

Obserwuj nas w Google News. Kliknij w link i zaznacz gwiazdkę

Z kolei minister zdrowia Jolanta Sobierańska-Grenda twierdziła, że resort zdrowia odnosi całą serię sukcesów, np. przekazanie miliarda złotych do szpitali powiatowych.

Szczyt odbywał się pod hasłem „Bezpieczny pacjent”, ale jak wskazują nasi rozmówcy – pacjent wcale nie jest bezpieczny.

Gaszenie pożaru słowami

To, że ten szczyt został zwołany, oceniamy pozytywnie. Szkoda, że odbywa się dopiero teraz, kiedy w systemie szaleje już pożar

– mówi Jakub Kosikowski, rzecznik Naczelnej Rady Lekarskiej.

Pożar, o jakim mówi Kosikowski, to np. ogłaszanie przez szpitale, że rezygnują z wykonywania planowych przyjęć. Taką decyzję podjął np. Wojewódzki Szpital Zespolony w Kielcach. „Sytuacja, w jakiej znalazł się Wojewódzki Szpital Zespolony, nie pozwala na dalsze kredytowanie Narodowego Funduszu Zdrowia i jest bezpośrednim efektem trudnej sytuacji ekonomicznej NFZ, powiązanej z luką budżetową na poziomie 14 mld zł” – czytamy w oświadczeniu szpitala. Planowe przyjęcia są zawieszone do końca roku.

Mazowiecki Szpital Specjalistyczny w Ostrołęce od 1 grudnia wprowadził tryb „emergency” – ograniczył świadczenia do ratowania życia i pilnych hospitalizacji. Placówka odwołuje i przekłada nawet 20 proc. planowych zabiegów na przyszły rok, głównie z powodu luki budżetowej Narodowego Funduszu Zdrowia.

O przekładaniu zabiegów i ograniczaniu dostępności leczenia alarmują pacjenci. 78-letni widz Republiki ze Śląska przesłał informację o faktycznym, jak pisze, pozbawieniu możliwości leczenia kardiologicznego osób po 75. roku życia („Codzienna” weryfikuje tę informację).

Do dziś szpitale nie mają uregulowanych przez NFZ należności za nadwykonania. To rekordowe kwoty, aż 11,5 mld zł, na które czekają placówki, a to nie koniec zobowiązań NFZ. Fundusz nie płaci także za świadczenia, gdzie limitów, a więc nadwykonań także nie ma. Z naszych informacji wynika, że pediatryczny szpital w Krakowie czeka na ponad 100 mln zł.

– Kończą się pieniądze, za które możemy kupować leki. Nie wiem, skąd wezmę środki na wypłaty za grudzień, i to jest problem powszechny szpitali powiatowych

– mówi Mariusz Trojanowski, dyrektor szpitala w Aleksandrowie Kujawskim.

– Problemem jest niepłacenie należności. Nigdy nie było tak, żeby w praktyce w grudniu szpitale nie dostały pieniędzy za nadwykonania za II kwartał, a tak jest w tej chwili – przyznaje Maria Ochman, przewodnicząca Krajowego Sekretariatu Ochrony Zdrowia NSZZ „Solidarność”.

Zwraca także uwagę na brak propozycji rozwiązania obecnej sytuacji po stronie rządu. – Jeśli jedynym pomysłem na naprawę systemu ma być odbieranie ludziom pieniędzy i obniżanie płac, to nie jest to żadne rozwiązanie. Dlatego nie zyska naszej akceptacji żadne działanie, które tylko do tego się sprowadza – zapowiada Maria Ochman.

Rządowy chaos

– Jeśli plan oszczędności proponowany resortowi finansów przez resort zdrowia wejdzie w życie, jeśli np. zostanie zniesiony system tzw. czynników korygujących, część szpitali powiatowych po prostu upadnie

– mówi „Codziennej” Waldemar Malinowski, prezes Ogólnopolskiego Związku Pracodawców Szpitali Powiatowych.

Dyrektorzy tych szpitali spotkali się wczoraj, by próbować znaleźć z samorządowcami odpowiedź na pytanie, jak wyjść z sytuacji, o której mówił Trojanowski. Dyrektorzy szpitali, lekarze i związkowcy z branży medycznej mówią zgodnie: w propozycjach, które składa rząd, panuje chaos.

– Jak można z jednej strony mówić o oszczędnościach w NFZ, a w tym samym czasie proponować obniżenie składki zdrowotnej? – pyta Ochman. I zastanawia się, jak wierzyć w zapewnienia minister zdrowia, jeśli najpierw ona sama optuje za limitami zarobków na kontraktach, po czym się z tego wycofuje i obarcza odpowiedzialnością za ten pomysł Solidarność.

Minister zdrowia mówiła  publicznie np., że plan oszczędności to dokument do dyskusji, a resortowi finansów przesyła różne propozycje, z którymi podobno sam resort się nie zgadza (mówiła tak np. w wywiadzie w Polsacie). Tymczasem w dokumencie, który ujawniły „Codzienna” i inne media, propozycje, takie jak: ograniczenie refundacji leków, przywrócenie limitów w diagnostyce obrazowej czy ambulatoryjnej opiece specjalistycznej, a także wspomniana przez Waldemara Malinowskiego korekta współczynników, są oznaczone jako np.: „rekomendacja prezesa AOTMiT”, a więc jednostki zależne od resortu.

Najważniejszym od miesięcy dyskutowanym zagadnieniem jest zmiana ustawy podwyżkowej dla medyków i uregulowanie zarobków pracujących na kontraktach. Tymczasem na szczyt Tuska nie została zaproszona strona związkowa, a resort zobowiązał się przedstawić propozycje dopiero w styczniu przyszłego roku.

Zawiedzione nadzieje

Wczorajszy szczyt u premiera zdaniem naszych rozmówców nie przyniósł żadnego postępu. Uczestnicy usłyszeli od ministra finansów Andrzeja Domańskiego, że planowanie każdego budżetu zaczyna się od dyskusji z Ministerstwem Zdrowia. Domański deklarował, że razem z Jolantą Sobierańską-Grendą będą pracowali nad tym, by środki na zdrowie były lepiej wydawane. Minister zdrowia mu przytakiwała i stwierdziła, że należy usiąść do debaty, co zrobić, by ochrona zdrowia działała efektywniej, o co w swoim wystąpieniu apelował premier.

W piątek odbędzie się od dawna zapowiadany kolejny medyczny szczyt u prezydenta. – Mamy nadzieję, że te szczyty zapoczątkują poważną, strategiczną dyskusję na temat ratowania systemu ochrony zdrowia, a zapewniam, że jest co ratować. Leczymy ludzi, mamy osiągnięcia, ale czas na działania długofalowe, a nie wieczne łatanie dziur w systemie – mówi Jakub Kosikowski.

– To, czego oczekuję po działaniach rządu, to w tej chwili decyzja o dofinansowaniu NFZ na ten rok 7 mld zł. W obecnej katastrofalnej sytuacji, takich niedoborów, utraty płynności, nie da się przeprowadzać żadnej reformy. Niemcy, które także zmieniają system, dokładają do tej operacji 50 mld euro – mówił przed szczytem u premiera Wojciech Wiśniewski, ekspert ds. rynku ochrony zdrowia. Taka decyzja wczoraj nie zapadła.

Czytaj więcej w "Gazecie Polskiej Codziennie"!

Źródło: Gazeta Polska Codziennie, niezalezna.pl

Wesprzyj niezależne media

W czasach ataków na wolność słowa i niezależność dziennikarską, Twoje wsparcie jest kluczowe. Pomóż nam zachować niezależność i kontynuować rzetelne informowanie.

* Pola wymagane