"Nawet kilkanaście godzin trzeba było czekać w kolejkach do wczesnego głosowania w amerykańskich wyborach prezydenckich w Georgii" - informują dziś media. Powody to duża mobilizacja wyborców oraz problemy techniczne. Georgia to stan tradycyjnie z większością republikańską. Cztery lata temu ubiegający się teraz o reelekcję Donald Trump zwyciężył tam swoją ówczesną rywalką Hillary Clinton z przewagą ponad 5 pkt procentowych.
Wyborcy w Georgii mieli już wcześniej możliwość odsyłania pocztą otrzymanych kart wyborczych, poniedziałek był pierwszym dniem, w którym mogli oddać głos w lokalu wyborczym.
Przebieg poniedziałkowego głosowania zakłóciły problemy techniczne i kolejki, w których niekiedy trzeba było stać nawet kilkanaście godzin. Problem dotyczył szczególnie aglomeracji Atlanty, w tym automatów do głosowania w największym lokalu wyborczym - hali zespołu koszykarskiego Hawks.
W niedzielę sąd federalny odrzucił wniosek o ręczne znakowanie wszystkich papierowych kart wyborczych. Dalej mogą to więc robić specjalne automaty, w których wyborcy używają ekranu dotykowego do wskazywania kandydatów, a maszyna zapisuje ich decyzje na osobnej papierowej karcie do głosowania.
Już raz w tym roku Georgia mierzyła się z podobnymi problemami. Podczas prawyborów w czerwcu wyborcy w "stanie brzoskwiń" również doświadczyli awarii i kolejek. Zawiódł nowy, kosztujący ponad 100 mln USD, system.
Przed zaplanowanymi na 3 listopada amerykańskimi wyborami prezydenckimi w Georgii do głosowania zarejestrowało się rekordowe 7,6 mln Amerykanów. Lokalne media piszą o dużej mobilizacji wyborców.