Sprawdź gdzie kupisz Gazetę Polską oraz Gazetę Polską Codziennie Lista miejsc »

Wendetta bodnarowców. „Czyszczą do spodu”. Bez patrzenia na ofiary i koszty

Chaos – to obecny stan prokuratury niespełna pół roku po jej przejęciu przez ekipę ministra sprawiedliwości Adama Bodnara. Równocześnie trwają represje, których ofiarami padły już dziesiątki osób. To zapewne nie koniec. Personalne decyzje, nierzadko motywowane prywatnymi animozjami, rujnują zawodowe kariery, ale mają też wpływ na zdrowie szykanowanych prokuratorów. – To była czysta złośliwość, która miała mi uprzykrzyć życie – mówi „Gazecie Polskiej” prokurator Monika Laskowska, która wskutek hejtu przeszła załamanie nerwowe.

Prokuratura
Prokuratura
Zbyszek Kaczmarek - Gazeta Polska

W prokuraturach w całym kraju trwa czystka na ogromną skalę. Bez różnicy co do szczebla, od Prokuratury Krajowej po najmniejsze jednostki w terenie.

– Każda rewolucja kadrowa, gwałtowne przerywanie delegacji osób, które prowadzą nierzadko skomplikowane postępowania, wywołuje fatalne skutki. Jeśli ktoś mówi, że to nie wpływa na funkcjonowanie prokuratury, nie powoduje wydłużenia postępowań, po prostu mówi nieprawdę

– podkreśla w rozmowie z „GP” prokurator Jacek Skała, przewodniczący Związku Zawodowego Prokuratorów i Pracowników Prokuratury.

Przyznaje, że początkowo związek próbował – bazując na relacjach ludzi – gromadzić informacje o tego typu decyzjach, ale było ich tak dużo, że ostatecznie kilka dni temu zdecydowano się wystąpić do Prokuratury Krajowej o kompleksowe dane.

– Skala różnego rodzaju złośliwości, szykan jest dużo większa niż to, co zarzucano poprzednikom w 2016 roku – dodaje.

Dlatego związek przygotował i opublikował wzór ogólnopolskiego pozwu, który dotyczy bezprawnego odwoływania z delegacji bez zachowania terminów przewidzianych w Kodeksie pracy. Skorzystało z niego już wielu prokuratorów.

Nagła śmierć prokurator Fiedorowicz

W piątek 28 czerwca w Białymstoku odbył się pogrzeb prokurator Ewy Fiedorowicz, której nagła śmierć wywołała ogromne poruszenie w środowisku prawniczym. Do dramatu doszło tydzień wcześniej w nadmorskiej Kuźnicy, gdzie Fiedorowicz próbowała odpocząć po wydarzeniach ostatnich miesięcy. 

„Radziłaś sobie z mordercami, gwałcicielami, rozbójnikami, a nie poradziłaś z koleżankami i kolegami... którzy pod płaszczykiem »przywracania godności« zdeptali Cię, wbili w ziemię...”

– napisała w kondolencjach jej przyjaciółka, prokurator Ewa Pieniążek, była szefowa Prokuratury Regionalnej w Białymstoku.

Tam Fiedorowicz do niedawna pracowała na delegacji, ale decyzją nowego kierownictwa trafiła do Prokuratury Okręgowej w Białymstoku. Choć jej szefowie teraz przekonują, iż została przyjęta z należytym szacunkiem i mogła liczyć na pomoc, to Pieniążek przedstawiła w rozmowie z portalem Niezależna.pl zgoła odmienny obraz sytuacji.

Opowiadała o potężnym stresie przyjaciółki, obciążeniu jej sprawami VAT-owskimi, pogorszającym się zdrowiu. Przebywała na długim zwolnieniu lekarskim, ale nadal czuła się źle. – Mówiła, że na samą myśl o tym, że musi wrócić do tej prokuratury, robi jej się słabo i nogi się pod nią uginają – wspomina prokurator Pieniążek.   

Prokuratura Rejonowa w Pucku wszczęła postępowanie, które jest prowadzone w kierunku nieumyślnego spowodowania śmierci. To zapewne nie będzie jedyne śledztwo. Jak ustaliliśmy, do Wydziału Spraw Wewnętrznych Prokuratury Krajowej trafiło zawiadomienie opisujące wydarzenia ostatnich miesięcy, które mogły wpłynąć na stan zdrowia śp. Ewy Fiedorowicz. 

Cel: uprzykrzyć życie

Prokuratura Rejonowa Warszawa-Mokotów należy do najbardziej obciążonych w całym kraju. Do niedawna jednostką kierowała prokurator Monika Laskowska, ale nikt nie miał wątpliwości, że padnie ofiarą czystek po przejęciu kontroli nad całą instytucją przez liderów Stowarzyszenia Prokuratorów „Lex Super Omnia”, opozycyjnego względem reform przeprowadzanych przez Zjednoczoną Prawicę, obecnie triumfującego dzięki przychylności ministra Bodnara. Nie poprzestano jednak na odwołaniu jej ze stanowiska; sekwencję wydarzeń można ocenić jako ordynarną szykanę.

Prokurator Laskowska do tej pory unikała komentowania swojej sytuacji, ale zdecydowała się porozmawiać z dziennikarzem „Gazety Polskiej”. Przypomniała, że 18 marca br. została wezwana do Prokuratury Okręgowej w Warszawie, a na spotkaniu z jej szefami – Piotrem Kowalikiem i Małgorzatą Gawarecką – otrzymała kopię dekretu odwołującego z funkcji. Pokwitowała odbiór.

– Zapytano mnie, gdzie chciałabym pracować. Przypomniałam, że mam tytuł prokuratora Prokuratury Okręgowej. Pozwolono mi też wybrać wydział, następnego dnia przystąpiłam do pracy

– relacjonuje Laskowska.

Czyli do tego momentu zachowano pozory profesjonalnego działania. Niestety, były to miłe złego początki. Szybko bowiem sięgnięto po środki represjonowania.

– Przepracowałam w wydziale obrotu zagranicznego jeden dzień! 20 marca o godz. 9 rano zostałam ponownie wezwana do prokuratora okręgowego. Byłam przekonana, że po odbiór oryginału dekretu

– wspomina.

Cel okazał się jednak inny. Podczas spotkania w tym samym gronie „poinformowali mnie, że z przyczyn od nich niezależnych zostaję delegowana na okres sześciu miesięcy do Prokuratury Rejonowej Warszawa-Wola, i to z dniem dzisiejszym”. – Czyli rankiem 20 marca dowiedziałam się, że jestem na delegacji od 20 marca – opowiada prokurator Laskowska. 

Jak wspomina, wręczając jej delegację, równocześnie polecono, że w jednostce na Woli ma się stawić w ciągu dwóch godzin. Zrobiła to. – To była czysta złośliwość, która miała mi uprzykrzyć życie – dodaje. Choć na co dzień mieszka w podwarszawskiej miejscowości, gdzie działa prokuratura rejonowa, to tam jej nie skierowano. Nagle miała dojeżdżać do pracy półtorej godziny w jedną stronę, poza tym samotnie wychowuje dziecko. 

Taka zmiana wywołała też inne skutki. Drastyczne. – Nie jestem osobą, która łatwo się poddaje, ale wtedy przeżyłam załamanie nerwowe – przyznaje. – Permanentny stres, dezorganizacja życia zawodowego i prywatnego, notoryczny hejt spowodowały, że wylądowałam na fotelu u lekarza. Mimo że starałam się być twarda, to pojawiły się lęki, obawy o przyszłość, patologiczny stres.
Prokurator Laskowska obecnie przebywa na zwolnieniu lekarskim. – Nie mam żadnych wątpliwości, że problemy zdrowotne mają związek z sytuacją zawodową, tym, co się wokół mnie dzieje – podkreśla. 

Każde zwolnienie kiedyś się kończy, co wówczas? – Powoli dochodzę do siebie, próbuję spokojnie analizować sytuację, unikam mediów, ale co rusz ktoś ze znajomych informuje, że pojawiają się kolejne groźby pod moim adresem. To nie pomaga, ale chcę wrócić do pracy – tłumaczy.

Delegacje pretekstem do zsyłek

W prokuraturze delegacje są ważnym instrumentem. W teorii pomagają reagować na kadrowe potrzeby. W praktyce jednak często są wykorzystywane do nagradzania awansem jednych i szykanowania degradacją innych. Niestety, to zjawisko obecnie stało się nagminne. 
Poruszenie wywołała zwłaszcza sprawa prof. Przemysława Ostojskiego, znawcy prawa administracyjnego, cywilnego, rodzinnego. Także prokuratora Prokuratury Krajowej, który w ubiegłym tygodniu został delegowany do… prokuratury rejonowej na Mokotowie.

„Z pewnością prof. Ostojski poradzi sobie z materią w prokuraturze rejonowej! Gorzej, gdy prok. Korneluk będzie miał się zająć materią prof. Ostojskiego”

– skomentował tę decyzję w serwisie X zastępca prokuratora generalnego Michał Ostrowski.

Zresztą on sam doświadcza represji za protest przeciwko nadużyciom w PK. W rewanżu usłyszał sześć zarzutów dyscyplinarnych, które skomentował dla Niezależna.pl: „Sprowadzają się do tego, że kwestionowałem, kwestionuję i będę kwestionował bezprawne przejęcie prokuratury. (…) Mówienie o bezprawiu należy do moich obowiązków”. 

Nie brak sytuacji kuriozalnych. Prokurator Skała opowiada, że w Lublinie prokurator delegowana do „okręgu”, specjalizująca się w zwalczaniu przestępczości gospodarczej, sprawach VAT-owskich, z dnia na dzień została skierowana do „rejonu”. Złożyła pozew, wtedy natychmiast dostała propozycję „wypowiedzenia” trzymiesięcznego. Odmówiła, pozwu nie wycofała.

I ciekawostka. Obecnie szefem Prokuratury Okręgowej w Lublinie jest członek stowarzyszenia „Lex Super Omnia”, który w 2016 r., gdy został odwołany z delegacji, wystąpił na drogę sądową, ponieważ nie zachowano terminu trzymiesięcznego. – Wygrał sprawę, dostał odszkodowanie, a dzisiaj prokurator, który przeszedł tę ścieżkę i doskonale zna problematykę, robi dokładnie to samo. Pytany, jedynie wzrusza ramionami – dodaje Skała.

Podobne przykłady można mnożyć. Chociażby prokurator Laskowska w sposób nieprzerwany – od listopada 2016 roku do 18 marca 2024 roku – była na dobrowolnej delegacji. – Na jeden dzień wróciłam do macierzystej jednostki, czyli Prokuratury Okręgowej w Warszawie, i znowu zostałam delegowana na sześć miesięcy. To wbrew wszelkim zasadom i regułom – tłumaczy Laskowska, która potwierdza, że podjęła kroki prawne. Złożyła w sądzie pracy pozew, ale na wyrok zapewne trzeba będzie poczekać.

Z dnia na dzień

Prokurator Agnieszka Bortkiewicz była wiceszefową Prokuratury Okręgowej w Warszawie. Została odwołana z funkcji przez nominatów Bodnara. Początkowo trafiła do Prokuratury Regionalnej w Warszawie, ale w krótkim czasie – niespełna dwóch miesięcy – kilka razy zmieniano jej przydział: najpierw był to wydział organizacyjny, później finansowo-skarbowy.  

– A tamtego dnia, to było tuż przed Świętami Wielkanocnymi, po godz. 15, oświadczono mi, że od następnego dnia jestem skierowana do Prokuratury Rejonowej Warszawa-Wola

– mówi w rozmowie z „GP” Bortkiewicz, która ma tytuł prokuratora Prokuratury Regionalnej, ale obecnie pracuje w referacie ogólnym w „rejonie”, z przydzieloną blisko setką spraw.

– Mam przedłużoną delegację do 31 grudnia. Oczywiście, do tej prokuratury, która jest najbardziej oddalona od mojego miejsca zamieszkania – mówi.

Dowodem potwierdzającym małostkowość w działaniach osób obecnie zarządzających prokuraturą jest znamienna sytuacja. Bortkiewicz chciała pracować na warszawskiej Pradze, bo mieszka na tamtym terenie. Wysłano ją jednak na Wolę. A inny prokurator chcący działać na Woli został wysłany na… Pragę. 

Skąd taka złośliwość? Prokurator Bortkiewicz prowadziła m.in. postępowania, za które była ostro atakowana przez niektórych polityków i media im sprzyjające. Chociażby przeciwko mężczyźnie, który w Poznaniu na imprezie LGBT przedstawił scenę poderżnięcia gardła lalce z naklejonym na głowę zdjęciem abp. Marka Jędraszewskiego. Wskutek kasacji złożonej przez Bortkiewicz Sąd Najwyższy skierował sprawę do ponownego rozpoznania i finalnie trafiła do pierwszej instancji.
– Uważam, że delegowanie mnie do Wolę spowodowane było wyłącznie chęcią utrudnienia mi funkcjonowania w zawodzie. Inaczej nie potrafię tego wytłumaczyć – stwierdziła.

Rzeź prokuratorów funkcyjnych

Uzasadnieniem dla obecnych odwołań i przenosin często jest argument o konieczności wsparcia „rejonów”. Tymczasem na miejsce wspomnianej już prokurator z Lublina w „okręgu” natychmiast przeniesiona została inna prokurator. – Narracja, że wzmacniamy „rejony”, jest fałszywa. Nie ma żadnych kryteriów, chodzi wyłącznie o wymianę personalną, kadrową czystkę – ocenia prokurator Skała.

Mamy do czynienia z wendettą związaną z prywatnymi urazami, animozjami powstałymi na przestrzeni lat – dodaje. – W Krakowie na poziomie prokuratur rejonowych dokonana została rzeź osób funkcyjnych. Z 14 szefów 13 zostało odwołanych, także część ich zastępców.
To systemowe działanie, kto więc nim kieruje? – Jeżeli chodzi o Prokuraturę Krajową, to decyzje podejmowane są na miejscu, ale w przypadku jednostek zewnętrznych jest to z inspiracji osób, które niedawno objęły funkcje – ocenia prokurator Skała. Jako przykład podaje sytuację z Wrocławia. – Wróciła ekipa sprzed 2016 roku i czyści do spodu, wszyscy, którzy pełnili jakąkolwiek funkcję lub byli delegowani – niezależnie od dorobku, od postaw – idą w dół. Dotyka to nawet urzędników, przewodniczący związku w ramach retorsji trafił z sekretariatu na dziennik podawczy.

Bortkiewicz potwierdziła „GP”, że jest w gronie prokuratorów, którzy złożyli pozew do sądu pracy. – Przede wszystkim chcemy ukształtowania stosunku pracy. Czy nasze odwołania z pełnionych funkcji były zgodne z prawem. To na początek – tłumaczy.

Również do niej docierają informacje, że spore grono koleżanek i kolegów skarży się na pogorszenie stanu zdrowia w związku z szykanami przybierającymi różne formy. – Wiele osób bardzo mocno to przeżywa, bo nie znajduje merytorycznego uzasadnienia dla takiego postępowania wobec siebie – dodaje.

To nie koniec

Opisywane sytuacje w oczywisty sposób wpływają na atmosferę panującą w środowisku. Jest ona fatalna.

– Młodzi prokuratorzy boją się o przyszłość. Na fali wzajemnego podważania uprawnień i kompetencji nie wiedzą, czy jak dostaną stanowisko asesora lub prokuratora, to kiedyś ktoś tego nie zakwestionuje. Co więcej, prokuratorzy, którzy początkowo popierali zmiany, które wprowadzano, teraz zaczynają się z tej opinii wycofywać, bo każdy z nich widzi, że nie tak powinno być. Oczywiście, nie dotyczy to tych, którzy są beneficjentami tej zmiany

– ujawnia prokurator Laskowska.

Informacje o skali czystek szokują, a to może być dopiero wstęp.

– Jeśli przeczyta się projekty, stanowiska „Lex Super Omnia”, to planują ustawę, która doprowadzi do totalnej weryfikacji ponad 2 tys. prokuratorów – nie kryje prokurator Skała. Czy dostrzega sygnały, że obecne władze prokuratury widzą problem przez siebie wykreowany? – Nie ma żadnej refleksji, a jedynie dążenie do rewanżu i objęcia stanowisk

– kwituje.

– Będą kolejne odwołania, a wszyscy, którym się wydaje, że zostaną oszczędzeni, bo pójdą na jakąś współpracę, ładnie się uśmiechną – będą mocno zdziwieni. Była część prokuratorów, którzy mieli nadzieję, że się ostaną. Już wiedzą, że się przeliczyli. Pozostałych czeka to samo – stwierdza prokurator Jacek Skała, przewodniczący Związku Zawodowego Prokuratorów i Pracowników Prokuratury.

 



Źródło: Gazeta Polska, niezalezna.pl

#bezprawie Tuska #Adam Bodnar #Donald Tusk #sądownictwo #prokuratura

Grzegorz Broński