Było dosyć oczywiste, że Donald Tusk uzyska poparcie na kolejną kadencję. Dla mnie było i jest oczywiste, że polski rząd popierać go nie mógł. Wmawianie, że skoro większość komuś sprzyja, to nam nie wolno się wyłamywać, przypomina czasy PRL, kiedy wszyscy musieli głosować na jedną partię. Demokracja polega na tym, że nie trzeba być jednomyślnym, i jeżeli ona faktycznie istnieje, to głos tych, którzy są przeciw, musi być szanowany tak samo jak tych będących „za”. Tak w UE nie jest - pisze Tomasz Sakiewicz w najnowszym tygodniku "Gazeta Polska".
Berlin pokazał, że ma być jednomyślność. To najgorsza droga dla Unii. Skończy się jej rozpadem. Tusk szkodzi Polsce, a polski rząd nie może wspierać jej wrogów. Nie ma znaczenia, czy szkodnik cieszy się poparciem, czy nie. Nie możemy wysyłać sygnału, że nic się nie dzieje, bo wejdą nam zupełnie na głowę. Wcześniej czy później twarda postawa rządu da nam zyski i sojuszników, którzy będą chcieli coś w UE zmieniać. Kolejne fale uchodźców i akty terroru ten proces zapewne przyspieszą.
Nie oznacza to, że polskie władze wszystko rozegrały idealnie. Dociekanie przyczyn zachowania Viktora Orbána czy dyplomacji Wielkiej Brytanii to nie pytanie o cechy charakteru tych ludzi, tylko o słabość wspólnoty interesów. W polityce nie wolno się obrażać, trzeba wyciągać wnioski. Prawdopodobnie Węgry, podobnie jak Wielka Brytania, nie miały wiele do stracenia na odmowie poparcia dla Polski. Nie umiemy budować trwałych relacji, a bez tego nie ma skutecznych koalicji. Kiedy ktoś jest przyjacielem, stawia mu się obiad i piwo, żeby wiedział, że kiedy przestanie się przyjaźnić, to obiad i piwo straci. Przyjaciół politycznych nie można traktować na zasadzie, że skoro już go mamy to i tak dla nas wszystko zrobi. Tak mogą, zaciskając zęby, działać tylko zakochani w Polsce ideowcy, jak choćby kluby „GP” i niżej podpisany. Za granicą są tylko interesy. Przyjaźń w polityce to właśnie sieć mądrze pomyślanych interesów. Na tyle silna i skomplikowana, że warto czasem zrobić coś bez bezpośredniego zysku. Takich relacji nie zbudowano. Możemy się obrazić na Węgrów, Czechów, Ukraińców, Litwinów, Brytyjczyków, a nawet Amerykanów. Tylko co nam zostanie? Samotność jest dobra dla zmęczonych życiem. W polityce fatalna. Lepiej, kiedy opadnie kurz, zaprosić na piwo i postawić obiad.
A kiedy jest już zupełnie kiepsko, warto poprosić zwykłych Polaków o pomoc. Przyjedziemy tysiącami, choćby do Brukseli. To jest siła największa i póki jest – korzystajcie z niej. Zrobi też wrażenie na wrogach.
Tekst ukazał się w najnowszym numerze tygodnika "Gazeta Polska":
Źródło: Gazeta Polska
#rząd #polityka #Beata Szydło #Angela Merkel #Rada Europejska #Unia Europejska #reelekcja #Donald Tusk
Chcesz skomentować tekst? Udostępnij treść i skomentuj w mediach społecznościowych.
Tomasz Sakiewicz