Jakie zatem są szanse na uzyskanie międzynarodowego poparcia dla zgłaszanej przez polski rząd propozycji radykalnej zmiany określanej mianem „kontr-rewolucji” (projekt zmierza do zmiany traktatów w kierunku ograniczenia kompetencji instytucji UE i odzyskania suwerennej władzy przez państwa narodowe)?- Po pierwsze, pomysły dotyczące tego, jak uzdrowić Unię lub obronić ją przed dezintegracją, są rozbieżne i wywołują poważne kontrowersje między państwami członkowskimi. Po drugie, Bratysława to tylko początek dyskusji, która powinna być skonkludowana na jubileuszowym dla UE szczycie w Rzymie w przyszłym roku, ale może ciągnąć się jeszcze dłużej. Po trzecie, rok 2017 to okres przedwyborczy w Niemczech i Francji, co oznacza, że trudno oczekiwać zdecydowanych zmian w polityce europejskiej – wymienia ekspert.
Zwraca on jednak uwagę na sporą niechęć rządów niektórych wpływowych krajów UE w stosunku do polskiej propozycji. Pomimo wsparcia krajów Grupy Wyszehradzkiej, nadal wiele państw UE nie chce zgodzić się na zmiany w traktatach.- Zaletą jest dobre wyczucie klimatu po brytyjskim referendum. W wielu państwach UE coraz większa część opinii publicznej z niechęcią odnosi się do postępów integracji – uważa ekspert współpracujący z Centrum Analiz Klubu Jagiellońskiego.
Pewne jest, że zgłaszana przez polski rząd propozycja będzie wymagała integracji w regionie, ponieważ przy obecnym, rozkładzie sił i podziale głosów, kraje Europy Zachodniej, lub samej strefy euro są w stanie przegłosować, lub zblokować kraje Europy Środkowej. Oznacza to, że mniejsze kraje z naszego regionu będą potrzebowały sojuszników w innych częściach Unii lub doprowadzą do rewizji systemu głosowania.- Mniej niż szumne deklaracje istotne jest pytanie, jaka jest strategia RP w polityce europejskiej. Działania na arenie unijnej wymagają obecnie szczegółowej wiedzy o politykach unijnych i ich możliwych zmianach. Potrzebna jest jednak strategia, która będzie zakładała alternatywne scenariusze działań – zwraca uwagę ekspert współpracujący z Centrum Analiz Klubu Jagiellońskiego.
Pełna treść raportu: Centrum Analiz Klubu Jagiellońskiego.- Przed polską dyplomacją stoi więc wyzwanie uważnego monitorowania proponowanych na szczycie w Bratysławie zmian w poszczególnych politykach UE i ocena, które są dla nas korzystne, a które należy pomijać milczeniem lub wręcz torpedować. Być może warto zgłosić własne pomysły w tych sprawach. Stoi to jednak w pewnej sprzeczności z deklaracją „kontr-rewolucji” w UE i zmniejszania udziału w politykach europejskich.
Rząd może jednak podejść do propozycji szczytu w Bratysławie zgodnie z własnymi deklaracjami, a więc dystansując się od dalszych postępów integracji. W praktyce mogłoby to oznaczać poszukiwanie sposobów wyłączania się z niektórych polityk unijnych lub nawet renegocjowania warunków dalszego udziału Polski w procesach integracji. Tego typu strategia niesie za sobą poważne ryzyko uruchomienia scenariusza brytyjskiego. Politycy tego kraju od lat podejmowali wspomniane działania, które zmierzały w istocie do stopniowego wychodzenia z UE. W przypadku Polski te same pomysły wywołałyby konsternację wśród większości państw, choć mogą zyskać przyzwolenie tych rządów, które dążą do wzmocnienia europejskiego „rdzenia”. Mogą też spotkać się z niezrozumieniem wśród Polaków, którzy w przeciwieństwie do Brytyjczyków są znacznie bardziej proeuropejscy. Przykład brytyjski jest też ważny dlatego, że – jak się wydaje – elitom tego kraju zabrakło wyobraźni strategicznej, jak kształtować swoją politykę po wyjściu z Unii - tłumaczy dr hab. Tomasz Grzegorz Grosse.