Tusk o konkurencyjności polskich rolników
Podczas środowego spotkania z wyborcami w Piotrkowie Trybunalskim Donald Tusk podsumował dokonania swojego rządu w czasie 2 lat po wyborach parlamentarnych. Jednym z poruszonych tematów była kwestia związana z porozumieniem między UE, a krajami zrzeszonymi we wspólnocie celno-gospodarczej Mercosur. Tusk pytany przez rolnika o skrajnie niskie ceny skupu trzody chlewnej oraz o rozwiązania systemowe, które mogłyby wspomóc sektor rolny, zaapelował, żeby nie obawiać się skutków umowy Mercosur i zrobić “wspólnie tak, żeby oni się bali polskiej wołowiny, a nie my argentyńskiej”.
Jednocześnie przyznał, że nie wie “na czym polegają wyższe koszta produkcji w Polsce”.
Apeluję o zabezpieczenie tej wypowiedzi pana Tuska o umowie MERCOSUR i złotych porad dla polskich rolników na poczet przyszłego postępowania przed Trybunałem Stanu.
— Mateusz Morawiecki (@MorawieckiM) October 16, 2025
Ta porażająca niekompetencja i łajdactwo muszą wiązać się z odpowiedzialnością! pic.twitter.com/8Mr9sHwv97
O komentarz do słów premiera portal Niezależna.pl zwrócił się do ekspertów z branży rolnej oraz do związanych z nią polityków koalicji rządzącej i opozycji.
Rolnik - “człowiek gorszej kategorii”
Dyrektor Instytutu Gospodarki Rolnej Monika Przeworska oceniła, że wypowiedź premiera “pokazuje dalekie niezrozumienie problemu rolnictwa”. - Tak naprawdę wydaje mi się, że po prostu inna grupa docelowa była adresatem tego komentarza, mianowicie elektorat miejski, któremu pan premier chciał pokazać, jak to rolnicy są nieporadni i ciągle się domagają się jakichś dopłat i rekompensat. A przecież nie jest fizycznie możliwe, żeby wołowina, która ma do nas przypłynąć z drugiej strony świata była tańsza niż ta produkowana w Polsce - powiedziała.
- Premier zdaje się udawać, że nie widzi w jaki sposób ten cały nowy Zielony Ład i wszystkie te polityki, które są forsowane przez Unię Europejską podrażają produkcję poprzez to, jakie wymagania zostały nałożone na europejskiego rolnika. A wszyscy zdają sobie przecież sprawę, że nakładanie tych wymogów na rolników będzie generowało zwiększenie kosztów, bo przecież po to zostały ufundowane wszystkie dopłaty, które na obszary wiejskie są kierowane. Problem jest taki, że wymagania, które stawia się wobec rolników poszybowały tak wysoko, że nawet te dopłaty bezpośrednie nie rekompensują kosztów, które rolnicy muszą ponosić
- tłumaczyła.
Wskazała jednocześnie na istotny czynnik mający wpływ na zwiększenie kosztów produkcji w postaci “drogiej energii związanej z ETS-ami" [europejskim systemem handlu emisjami gazów cieplarnianych-red.]. - Jest to komunikat kierowany nie do wiejskiego odbiorcy, który zna fakty, tylko do tego, który ma patrzeć na rolnika jako na człowieka trochę gorszej kategorii, nieporadnego i ograniczonego, co jest oczywiście nieprawdą - podsumowała dyr. Monika Przeworska.
Nie wolno niszczyć polskiej hodowli
Przewodniczący NSZZ Rolników Indywidualnych „Solidarność”, doradca Prezydenta RP ds. rolnych Tomasz Obszański zaapelował, aby premier Tusk “zaczął rozmawiać z polskimi rolnikami” i podjął działania zmierzające do tego, “żeby cała polska hodowla w szerokim tego słowa znaczeniu nie upadała”. - Trzeba ją ratować, jak to tylko jest możliwe. A warunki ku temu są bardzo dobre i wystarczy tylko odrobina dobrej woli ze strony pana premiera, ze strony ministerstwa rolnictwa i ministerstwa klimatu, aby uratować branżę hodowlaną. Czy to trzodę czy drób, czy bydło, czy nawet norki, bo nie można dopuścić do likwidacji jakiejkolwiek hodowli w Polsce - podkreślił.
- My wcale nie musimy konkurować z wołowiną argentyńską czy z mięsem z innych krajów, tylko wspierać i robić wszystko, żeby polska hodowla miała się jak najlepiej i polski rolnik mógł z tego czerpać dochody. My jako Polacy potrafimy wyprodukować dobrze, smacznie, zdrowo, z najwyższymi standardami, jak to tylko możliwe. Dzisiaj mamy do czynienia z zaostrzeniem tych wszystkich kryteriów, które sprawiają, że standardy hodowli w Polsce są bardzo wysokie i nie możemy doprowadzić do jej zamknięcia
- podsumował Tomasz Obszański.
Oderwanie od rzeczywistości
Poseł Jarosław Sachajko z koła poselskiego Wolni Republikanie przypomniał, że “już dwa lata słuchamy wypowiedzi pana premiera Tuska”, a wszystkie one - jak stwierdził - “są oderwane od rzeczywistości”. - Wczoraj mieliśmy tego potwierdzenie, bo opowiadanie, że polscy rolnicy nie mają się czego obawiać jest po prostu nieprawdą. Tu nie trzeba być wielkim ekonomistą, żeby wiedzieć, że ta konkurencja jest nierówna. Może i ona będzie uczciwa pod tym względem, że ceny nie będą dumpingowe, ale koszty produkcji w Argentynie są wielokrotnie niższe. Tam są inne przestrzenie, inne ceny gruntów, inne wymogi sanitarne, inne wymogi dobrostanowe. Po prostu nie można tego porównać - zaznaczył.
- I takie opowiadanie przez pana premiera, że nic się nie stanie i polscy rolnicy mogą konkurować z rolnikami argentyńskimi... Ja nie chcę używać niecenzuralnych słów, ale to wskazuje na oderwanie naszego premiera od rzeczywistości. Ja nie wiem, czy ktoś nie powinien tym zająć. To są rzeczy, które normalnym ludziom nie mieszczą się w głowie i potwierdza to tylko, że należy czym prędzej domagać się zmiany rządu, ustąpienia premiera, bo on działa na szkodę Polski i Polaków. I to jest najłagodniejszy komentarz po tych słowach pana premiera
– ocenił Jarosław Sachajko.
Tusk powiedział... a nie wiedział
Były wiceminister rolnictwa, poseł Koalicji Obywatelskiej Michał Kołodziejczak gorliwie broni Tuska. Przekonuje, że rolnik, który zadał w Piotrkowie Trybunalskim pytanie premierowi Tuskowi, jest... zaangażowany politycznie. - To nie był taki sobie przypadkowy rolnik, to był bliski współpracownik ministra Telusa - powiedział.
Wyjaśnił, że “minister rolnictwa musi mieć dokładną, szczegółową wiedzę w tematach rolnych” i podkreślił, że interweniował u premiera, przekazując mu informacje “o dużych problemach w rolnictwie”. - Że minister Krajewski sobie nie radzi, że widzę brak pomysłu, brak odpowiednich rozwiązań. Po czym, z tego, co mówił premier, wezwał on na dywanik ministra Krajewskiego - tłumaczył.
- Jeżeli minister Krajewski nie przedstawił konkretnych informacji, że np. koszty produkcji wołowiny w krajach Mercosuru są inne z różnych powodów, no to już minister Krajewski tutaj się wypowie, jakie są różnice w chowie bydła, bo ja wiem, jakie są różnice, bo to jest moja ekspercka wiedza. A jeżeli my będziemy wymagali od premiera wszystkich szczegółowych spraw, to myślę, że żaden premier nie ma aż tak eksperckiej wiedzy w każdym temacie, a tym bardziej w tak trudnym, jakim jest rolnictwo
- wyjaśnił Michał Kołodziejczak.