Sąd nie zgodził się na likwidację ani TVP, ani Polskiego Radia. Winą za ten stan w rządzie jest obarczany bezpośrednio przywódca całego - delikatnie mówiąc - zamieszania - szef MKiDN Bartłomiej Sienkiewicz - i to przez swoich partyjnych kolegów.
Wczoraj referendarz sądowa Sądu Rejonowego dla m.st. Warszawy oddaliła wniosek o wpis otwarcia likwidacji Polskiego Radia w Krajowym Rejestrze Sądowym. Taką samą decyzję sąd podjął w przypadku TVP. Istnienie spółek mediów publicznych jest zagwarantowane ustawowo, a tym samym nie można postawić ich w stan likwidacji na podstawie przepisów Kodeksu spółek handlowych.
Zostało to jednak zbagatelizowane przez ministra kultury Bartłomieja Sienkiewicza, bo jak przekazał jego resort - decyzja będzie zaskarżona.
"11 sądów wpisało likwidację państwowych spółek medialnych (chodzi o rozgłośnie regionalne – red.), a jeden sąd w Warszawie odmówił. Czy dlatego, że na czele tego sądu jest ktoś mianowany przez sędziego Piebiaka od Ziobry? Tego nie wiem, ale wiem, że w świetle prawa obecni likwidatorzy są legalni"
Jak informuje "Dziennik Gazeta Prawna", za to, co obecnie dzieje się w rządzie i wokół niego odpowiedzialny jest właśnie Bartłomiej Sienkiewicz. Jak wynika z treści publikacji - tylko najbliższe grono szefa MKiDN jest dopuszczone do procesu decyzyjnego w sprawie zmian w mediach publicznych.
"Cóż, to kolejna skaza na wizerunku Bartka. Przejęliśmy władzę z postanowieniem, że będziemy się troszczyć o poszanowanie prawa. I ta troska powinna również przyświecać ministrowi kultury, który realizuje szlachetny cel odbicia mediów publicznych z rąk partii na rzecz obywateli"
I co ciekawe - wielką niewiadomą pozostaje wciąż los wniosków Rady Mediów Narodowych w sprawie wpisania do KRS Michała Adamczyka i Tomasza Owsińskiego jako członków zarządu TVP. Nie ma wątpliwości, co do tego, że taki ruch wywołałby ogromne zamieszanie, chaos, a także kolejne protesty przed budynkami telewizji.
Tą sytuację również skomentował w rozmowie z "DGP" polityków KO.
"Wszystko wskazuje na to, że czekają nas kolejne niespodzianki. Jeśli referendarz dokona wpisu do KRS, to leżymy. Będziemy mieli protesty nie tylko na Woronicza, ale wszędzie. Jestem o tym przekonany"