Rafał Trzaskowski stchórzył wczoraj przed debatą prezydencką Republiki, ale znów ruszył w Polskę. Dziś zawitał do Bydgoszczy, gdzie towarzyszył mu Radosław Sikorski, szef MSZ w rządzie Donalda Tuska.
Oczywiście, przez zdecydowaną większość przemówień przewijały się teksty bijące zarówno w opozycję, jak i prezydenta Andrzeja Dudę. Ba, w pewnym momencie Sikorski rzucił błyskotliwie, że... nawet jeśli wice-Tusk wygra wybory prezydenckie, to i jak nie będzie rządził. Jaki jest więc sens startowania w wyborach - idąc tym tokiem rozumowania...?
Zdradzę państwu tajemnicę. Prezydent w Polsce nie rządzi. Andrzej Duda to wie, bo należy nawet do takiego klubu prezydentów, którzy nie są szefami rządów. Prezydent w Polsce jest od tego, aby pilnować, aby kolejne rządy nie łamały Konstytucji, po pierwsze. Niestety, w tej dziedzinie Andrzejowi Dudzie słabo poszło, bo sam łamał Konstytucję
– rzucił Sikorski, wyraźnie atakując prezydenta Dudę.
Alternatywna rzeczywistość?
Było tego znacznie więcej, ale potem głos zabrał sam Rafał Trzaskowski, który poleciał jeszcze "mocniej".
Już na początku przemówienia, wice-Tusk stwierdził, że... Polska ma w tej chwili "przywódcą rolę w Unii Europejskiej". Z pewnością. Dlatego mimo sprawowania prezydencji w Radzie Unii Europejskiej, wszystkie ważne szczyty odbywają się poza granicami naszego kraju. Świadczy o tym zapewne również fakt, iż Niemcy odsyłają do Polski migrantów - bez słowa sprzeciwu ze strony polskich władz.

To, jak szanowany zagranicą jest także polski premier, mogliśmy przekonać się po jego dzisiejszej wizycie w Kijowie: "Król Europy" znów ograny. Internauci ostro o wizycie Tuska w Kijowie: "Z poważnych spraw zrobił komedię!"
Ważne jest to, jaką rolę spełniamy w Unii Europejskiej, bo dzisiaj jest to rola przywódcza i to widać na każdym kroku. Dzisiaj widzimy obrazki z Kijowa, gdzie jest polski premier, jest premier Wielkiej Brytanii, jest kanclerz Niemiec, jest również prezydent Francji i oni w interesie Unii Europejskiej, w interesie całej Europy, ale również w interesie Polski, zabiegają o sprawiedliwy pokój
– przekonywał jednak Trzaskowski, dodając: "nigdy w naszej historii nie byliśmy tak silni, nie przewodziliśmy Europie".
Trzaskowski powołał się na dekalog...
W dalszej części przemówienia, Trzaskowski przybrał kolejną maskę. Tym razem - obrońcę wartości, moralności, zasad i przede wszystkim... wiary. Uderzył w Karola Nawrockiego w kontekście wydmuchanej przez media głównego mainstreamu "aferą" z kawalerką.
Ostatnie dni i tygodnie pokazały, że trzeba przypominać o tych wartościach naprawdę podstawowych. Że trzeba mówić również o uczciwości. Rzecz niesłychanie istotna, że Prezydent Rzeczpospolitej musi być uczciwy, musi być bezinteresowny
— grzmiał. Poźniej zaś - poruszył kwestię... dekalogu.
Mój główny konkurent, pan Karol Nawrocki mówi o tym, że śpi z Biblią pod poduszką. […] Cały PiS przez cały czas próbuje nas pouczać, mówić nam, jak żyć. Banda hipokrytów, którzy mówią o tym, a nie stosuje się nawet do najważniejszych przykazań. Siódme: nie kradnij
— rzucił.
To przypomnijmy...
8 maja 2024 roku prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski wydał „Zarządzenie w sprawie wprowadzenia standardów równego traktowania w Urzędzie m.st. Warszawy”. A w "standardach" zapisano m.in. następujące informacje:
- "W budynkach urzędu dostępnych dla osób z zewnątrz oraz podczas wydarzeń organizowanych przez urząd nie eksponuje się w przestrzeni (np. na ścianach, na biurkach) żadnych symboli związanych z określoną religią czy wyznaniem. Nie dotyczy to symboli religijnych noszonych przez osoby pracujące w urzędzie na użytek osobisty, np. w formie medalika, tatuażu, opaski na ręku";
- "Wydarzenia organizowane przez urząd mają charakter świecki, tzn. nie zawierają elementów religijnych, np. modlitwy, nabożeństwa, święcenia";
Po wydaniu tego zarządzenia wybuchła burza medialna w sprawie zakazywania eksponowania symboli religijnych, w tym również krzyży.
Poźniej z kolei, gdy temat ten był mu wypominamy, Trzaskowski twierdził, że nigdy nie nakazał zdejmowania krzyży. To samo było w kontekście świąt Bożego Narodzenia. Choć wcześniej przekonywał, że Polska to kraj świecki, później - na kilka miesięcy przed wyborami prezydenckimi - składał życzenia bożonarodzeniowe.